Drugiego dnia festiwalowe wydarzenia, które zaplanowano przy bazylice Mariackiej i okalających ją ulicach, stały się przestrzenią otwartej ewangelizacji.
Uczestnicy mogli spotkać ewangelizatorów, którzy z zaangażowaniem i pomysłowością dzielili się Ewangelią. Odbył się także panel dyskusyjny, w czasie którego rozmówcy poruszyli temat ewangelizacji - czym jest, a czym być nie powinna.
W centrum dyskusji znalazło się pytanie, jak głosić Ewangelię w świecie pełnym sporów i etykiet ideologicznych. Wśród rozmówców byli świeccy, duchowni i osoby zaangażowane we wspólnoty - kard. Grzegorz Ryś, o. Michał Osek OP, Marek Filar, Klara Mocek - a ich wypowiedzi pokazały, że chrześcijaństwo zaczyna się od relacji - nie od przekonywania na siłę.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dzień dobry, szczęść Boże, wszystkich pozdrawiamy - tymi słowami rozpoczęto spotkanie w promieniach słońca, które, jak zauważył ks Mateusz Tarczyński, prowadzący, stanowi nie tylko tło wydarzenia, ale też symbol - symbol Chrystusa, "słońca wschodzącego z wysoka", a to właśnie o Jezusie, Jego misji i naszej odpowiedzialności za głoszenie Ewangelii toczyła się rozmowa.
Festiwal dla Życia przy bazylice MariackiejTematem przewodnim była ewangelizacja jako spotkanie, a nie indoktrynacja. - Bo przecież chrześcijaństwo to nie jest ideologia, ale religia relacji. Bóg, który przychodzi jako osoba pełna miłości. I choć w przestrzeni publicznej coraz częściej dominują spory ideologiczne, chrześcijanie są zaproszeni do czegoś więcej - do spotkania - mówił prowadzący.
Jako pierwsza głos zabrała Klara. - Bardzo porusza mnie to, co czytamy w Ewangelii: Jezus jako relacja. On spotyka się z grzesznikami, ze swoimi uczniami. Nie ma tam miejsca na wykluczenie. I ja takiego Jezusa doświadczam w moim życiu - podkreśliła z przekonaniem.
Marek Filar zaangażowany w życie Kościoła, zwróciła uwagę na codzienne napięcia, z jakimi stykają się ludzie wierzący. - My, świeccy, często jesteśmy na pierwszej linii, kiedy pojawiają się zarzuty wobec Kościoła. Ale ja nie tyle reaguję na to z walką, co raczej staram się pokazywać piękno Kościoła - spokojnie, normalnie, przez pryzmat mojego życia, moich przyjaciół, także księży i biskupów. I wydaje mi się, że to może być nasza droga - mówił.
W dalszej części spotkania głos zabrał kardynał Ryś, który dokonał istotnego rozróżnienia. - Albo czynimy dzieła Boga, albo robimy rzeczy dla Boga. I choć to drugie może brzmieć dobrze, często właśnie w takich działaniach ludzie Kościoła się gubili. Krucjaty, inkwizycja - to wszystko miało być "dla Boga". A jednak potem trzeba było przepraszać. Gdy działamy z własnej inicjatywy, nie pytając, czego Bóg naprawdę chce, grozi nam ideologizacja. Tymczasem ewangelizacja to misja Jezusa - a On spotyka człowieka z szacunkiem, bez wyższości - podkreślił.
Następnie prowadzący zwrócił się do ojca Michała z pytaniem o lęk. - Bo może właśnie ten lęk jest źródłem zwalczania innych poglądów? - zapytał. Ojciec Michał odpowiedział. - Jako chrześcijanie, mamy dać światło. Pokazać, że głos każdego człowieka ma znaczenie. Poznając Boga z różnych perspektyw - przez świadectwa wielu ludzi - dopiero wtedy możemy naprawdę Go poznać. Jeśli ktoś mówi o Kościele, nawet krytycznie, to znaczy, że mu zależy. Prawdziwym problemem byłoby, gdyby już nikt nie chciał o Kościele mówić - dodał.
W tej rozmowie nie mogło zabraknąć odniesienia do synodalności - słowa, które budzi emocje, a czasem i opór. Dlaczego? - Myślę, że to lęk przed konfrontacją z innym sposobem myślenia - mówiła Klara. - We wspólnocie, kiedy przychodzi wiele osób z różnymi doświadczeniami, trzeba znaleźć wspólną drogę. A to zawsze wiąże się z napięciem, z trudnymi momentami - dodała.
Festiwal dla Życia - rozpoczęcie panelu dyskusyjnego z kard. Grzegorzem Rysiem.Rozmowa miała dynamiczny, otwarty charakter. Były pytania, była wspólna refleksja i szczere świadectwa. Uczestnicy nie bali się mówić o trudnych sprawach, ale w duchu wzajemnego słuchania i szacunku. I to właśnie to spotkanie - nie wykład, nie debata - stało się obrazem ewangelizacji, która nie narzuca, lecz zaprasza.
Całości przysłuchiwał się Michał, który z przekonaniem stwierdził, że formuła festiwalu przypadła mu do gustu. - Jesteśmy w sercu Gdańska, jesteśmy widoczni, a nasz głos jest słyszalny. Z tej sceny płynęły już dzisiaj świadectwa i muzyka. Widziałem, jak ludzie się zatrzymywali, słuchali, a później szli dalej. To jest super, że mieli możliwość posłuchania o Bogu w tak ruchliwym miejscu - mówił chłopak.
Festiwalowe wydarzenia przy bazylice Mariackiej zamknął koncert Michała Króla.