Odwiedziłem ECS i...

Przez lata nie potrafiliśmy z "Solidarności" uczynić naszego najlepszego towaru eksportowego. Europejskie Centrum Solidarności, choć wybudowane zdecydowanie za późno, daje Polakom szansę na odrobienie tej lekcji.

Jan Hlebowicz

|

GOSC.PL

dodane 27.08.2014 16:06
0

Kilka dni temu miałem okazję odwiedzić ECS jeszcze przed jego otwarciem. Według mnie ideę miejsca poświęconego historii "Solidarności" można było zrealizować inaczej, lepiej. Jednak Centrum, w takim a nie innym kształcie, jest już rzeczywistością. Dlatego zamiast gdybać, co można było, a czego nie zrobiono, trzeba raczej zastanowić się nad rolą, jaką ECS powinno odegrać w najbliższej przyszłości...

Kiedy spacerowałem po zakamarkach nowoczesnego budynku, przypomniała mi się niedawna wizyta w Berlinie. Przy słynnym Checkpoint Charlie i East Side Gallery ustawiały się kolejki do rozsianych w okolicy sklepów z pamiątkami. Ludzie kupowali koszulki z murem, pocztówki z murem, kubki z murem, a nawet... fragmenty muru, zapakowane w plastykowe torebki. Podobnego obrazka nie zobaczymy dzisiaj przed historyczną Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej. Nie widać tam chętnych do kupienia gadżetów z charakterystyczną solidarycą...

W przeciwieństwie do naszych zachodnich sąsiadów, którzy wypromowali na świecie mit upadku muru berlińskiego jako symbolu końca komunizmu, nie potrafiliśmy z "Solidarności" uczynić rozpoznawalnej marki. Niemiecka narracja przyćmiła nasz przekaz (a właściwie jego brak) o Sierpniu '80. Europejskie (a dlaczego nie międzynarodowe albo światowe?) Centrum "Solidarności", choć wybudowane zdecydowanie za późno, daje Polakom szansę na odrobienie tej lekcji.

Promocja "Solidarności" w świecie nie musi wcale oznaczać tworzenia jednej, wielkiej, polskiej opowieści o "Solidarności", jak chce tego Stefan Chwin w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Bałtyckiemu". Inaczej bowiem Sierpień '80 wyglądał oczami WZZ-owców, inaczej członków KOR i jeszcze inaczej tak zwanej grupy ekspertów. Trudno byłoby dzisiaj te różne narracje ze sobą pogodzić. Wystarczy, że zgodzimy się co do paru uniwersalnych kwestii. Solidarność to fenomenem w skali świata. Dzięki solidarnościowej rewolucji komunizm w Polsce upadł bez rozlewu krwi. To "Solidarność" zainspirowała do podobnego działania inne narody znajdujące się pod sowiecką kontrolą. I w końcu to dzięki "Solidarności" mur berliński został zburzony. Dlatego, niezależnie od poglądów, jesteśmy z "Solidarności" dumni.

Ten uproszczony, bardzo ogólny przekaz o Sierpniu '80, który powinniśmy promować na świecie, wcale nie musi wykluczać wewnętrznych sporów, debat i dalszych wnikliwych badań. Również tych, dotyczących roli Lecha Wałęsy. Bo ani historii "Solidarności", ani historii jej lidera nie da się opisać biało-czarną kredką. ECS, jeśli chce być instytucją wiarygodną, nie może propagować "jedynie słusznej" tzw. prawdy historycznej i być (a mam wrażenie, że już jest, a przynajmniej bywa) stroną w politycznym sporze.  

Chciałbym, by Europejskie Centrum Solidarności gromadziło w swoim gmachu ludzi prezentujących odmienne punkty widzenia, wywodzących się z różnych środowisk. Czas najwyższy, by przedstawiciele polskich elit nauczyli się rozmawiać ze sobą o rzeczach ważnych. Nasze spory o historię "Solidarności" nie muszą przecież oznaczać obrzucania się epitetami, niepodawania sobie rąk i nieprzyjmowania zaproszeń na oficjalne uroczystości.

Powinniśmy wdawać się w intelektualne kłótnie i jednocześnie chwalić się Sierpniem '80 na świecie. Czy przy pomocy ECS stworzymy z "Solidarności" rozpoznawalną markę, towar eksportowy najlepszej jakości? Bardzo bym chciał. I szczerze wątpię, że nam się uda. 

Ceremonia otwarcia Europejskiego Centrum Solidarności odbędzie się 30 sierpnia o godz. 10.00.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..