Lalka musiała zostać...

– Kiedy wyszliśmy z wagonu, naszym oczom ukazał się straszny widok. Gdańsk był kompletną ruiną. Jeszcze gdzieniegdzie unosił się dym, dogasały pożary. A my, z kilkoma walizkami, mieliśmy zacząć tu nowe życie – opowiada Maria Aldona Kozłowska.

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 16/2015

dodane 16.04.2015 00:00
0

Przed panią Marią leży historia jej życia zapisana niebieskim atramentem. – To pamiętniki, mój największy skarb – zdradza. Otwiera jeden z napisem: „Rok 1945”. Przewraca kolejne pożółkłe kartki wypełnione drobnym pismem. W końcu znajduje właściwy fragment. – Najgorsze, że musieliśmy zostawić Lalkę, naszą ukochaną suczkę. Od tygodnia snuła się po domu osowiała. Czuła, co się święci...

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy