O świcie do Maryi

– Mama nigdy nie musiała mnie namawiać, żebym poszła na Roraty. Cieszyłam się, że będę mogła wziąć ze sobą lampion, w którego robienie włączała się cała rodzina, i po prostu szłam – wspomina Natalia, analityk w jednej z trójmiejskich korporacji.

Justyna Liptak

|

Gość Gdański 49/2016

dodane 01.12.2016 00:00
0

Natalia właśnie spodziewa się pierwszego dzie- cka. – To będzie dziewczynka – mówi z uśmiechem. Ma nadzieję, że jej mała pociecha Adwent będzie wspominała równie dobrze jak ona sama. – Siostra na lekcjach religii zawsze przypominała nam, że zbliża się Adwent. Tłumaczyła, że jest to czas oczekiwania na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Mnie jednak bardziej interesowały Roraty, bo to przecież Msza św., na której „rządziły” dzieciaki. Przynajmniej tak nam się wydawało, bo w trakcie homilii ksiądz schodził z ambony i stawał między nami – na tyle, na ile pozwalał kabel od mikrofonu – uśmiecha się kobieta. Natalii nikt nie musiał specjalnie namawiać, żeby jeszcze przed szkołą poszła do kościoła. – Dla mnie to była ogromna frajda, a największa z tego, że mogłam iść z zapalonym lampionem – podkreśla.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy