Nowy numer 13/2024 Archiwum

Łyżka, zapalniczka i pogięty orzełek

Wystawa "Westerplatte w 7 odsłonach" w Muzeum II Wojny Światowej.

"Mjr Fabiszewski zezwolił mi na zwiedzanie Gdańska. Wybraliśmy się tramwajem, oczywiście po cywilnemu, z Nowego Portu do śródmieścia (...). Postanowiłem kupić sobie i znajomym zapalniczki. Po załatwieniu sprawunków i zapłaceniu rachunku ekspedientka pożegnała nas serdecznie słowami »do widzenia«" - wspominał dni przed wybuchem II wojny światowej kpt. Franciszek Dąbrowski, późniejszy obrońca Westerplatte.

Najprawdopodobniej zapalniczki, które wymienia w swojej relacji, po kilkudziesięciu latach zostały wydobyte z ziemi. Razem z 280 innymi przedmiotami odnalezionymi podczas zeszłorocznych wykopalisk trafiły na najnowszą czasową wystawę w Muzeum II Wojny Światowej "Westerplatte w 7 odsłonach".

Oprócz zapalniczek na ekspozycji znalazły się inne przedmioty codziennego użytku żołnierzy - perfumy, butelki po lekach czy szczoteczki do zębów. - Chcieliśmy pokazać, że obrońcy półwyspu byli zwyczajnymi ludźmi, mającymi swoje potrzeby i codzienne, często przyziemne problemy. Kiedy jednak znaleźli się w dramatycznej sytuacji niemieckiej napaści, ci zwykli na pozór Polacy potrafili zdobyć się na wielki heroizm - mówi Karol Szejko, współautor wystawy.

Jednym z najbardziej wymownych przykładów bohaterstwa Westerplatczyków jest pogięty i zdeformowany polski orzełek - najprawdopodobniej element czapki jednego z obrońców Westerplatte. - Tarcza, na której opiera się orzeł, została przebita odłamkiem i nadtopiona w wyniku działania wysokiej temperatury. Znaleźliśmy ten przedmiot ok. 20 metrów od Wartowni nr 5. Możemy tylko się domyślać, co stało się z żołnierzem, do którego należała czapka - opowiada K. Szejko.

Na wystawie, niedaleko orzełka, widać okno pochodzące z Wartowni nr 5. - Budynek został zniszczony w wyniku bezpośredniego trafienia dwoma bombami w trakcie nalotu Luftwaffe. Zginęło co najmniej 6 obrońców. Okno zostało wypchnięte siłą eksplozji i wylądowało ok. 15 metrów od budynku - informuje autor wystawy.

Na ekspozycji poruszane są nieznane fakty z tamtego okresu, jak np. historia obozu karnego dla Polaków utworzonego dzień po kapitulacji. - To mało znany epizod. Polscy więźniowie zostali wykorzystani do porządkowania terenu półwyspu po walkach. Posłużyli także Niemcom jako "żywe wykrywacze min" - mówi K. Szejko.

Łyżka, zapalniczka i pogięty orzełek   Łyżka z polskiego niezbędnika wojskowego odnaleziona w leju po bombie Jan Hlebowicz /Foto Gość Pierwsze po II wojnie światowej tak kompleksowe badania archeologiczne na Westerplatte zostały zainicjowane w październiku ubiegłego roku przez Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, będącego od kilku miesięcy oddziałem Muzeum II Wojny Światowej. Wykopaliska trwały ok. dwóch miesięcy i objęły teren, na którym niegdyś znajdowały się Willa Oficerska oraz Wartownia nr 5. Naukowcy szczegółowo zinwentaryzowali wówczas relikty wspomnianych budowli oraz wydobyli z ziemi prawie 4,5  tys. przedmiotów.

Wiele z nich było związanych bezpośrednio z bohaterską walką, jaką stoczyli Polacy z niemieckim agresorem między 1 a 7 września 1939 r. Kilka tygodni temu rozpoczął się kolejny etap prac. Naukowcy przeszukują teren, na którym znajdowały się niegdyś stare koszary oraz fragment budynku administracyjnego.

Następne etapy przewidziane są na lata 2018 i 2019. - Docelowo zamierzamy zbadać wszystkie obiekty wykorzystywane przez załogę Wojskowej Składnicy Tranzytowej, następnie zrekonstruować część z nich, a pozostałe trwale zabezpieczyć i wyeksponować. Mamy nadzieję, że to pozwoli utworzyć w końcu na Westerplatte muzeum z prawdziwego zdarzenia - podkreśla Filip Kuczma, archeolog, kierownik prac wykopaliskowych na Westerplatte.

Wystawa będzie otwarta do 15 marca 2018 roku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama