Zapisane na później

Pobieranie listy

Cierpliwie, w rytmie charango

Trzy i pół godziny samochodem od Cochabamby, jednego z największych boliwijskich miast, leży miejscowość Aiquile, stolica prałatury, w której od nieco ponad dwóch lat posługuje, pochodzący z Wejherowa ks. Wiesław Mielewczyk.

ks. Mateusz Tarczyński

dodane 18.10.2023 11:30

Tegoroczna Niedziela Misyjna, przypadająca na 22 października, obchodzona jest pod hasłem „Misje sercem Kościoła”. To nie tylko odważna decyzja, wyrzeczenie, wyjazd na drugi koniec świata, trudności związane ze zderzeniem się z odmienną kulturą. Misje to też radość i wdzięczność – za miejscowych ludzi i ich otwartość na głoszoną Ewangelię oraz za tych, którzy zostali w Polsce i wspierają misyjne dzieło Kościoła duchowo i materialnie.

W sierpniu 2021 r. ks. Wiesław Mielewczyk przybył do Boliwii, do prałatury Aiquile. Pierwszą placówką, na której pracował, była parafia w Totorze, gdzie spędził kilka miesięcy. Od półtora roku prowadzi internat w Aiquile – Internado Educativo San Francisco de Asis – w którym pod jego opieką przebywa 20 nastoletnich chłopców. Na co dzień sprawuje także zwyczajną kapłańską posługę w parafii katedralnej pw. św. Piotra w Aiquile. Ponadto bp Jorge Herbas Balderrama uczynił go odpowiedzialnym za duszpasterstwo młodzieży w całej prałaturze.

Aiquile to 14-tysięczna miejscowość – małe miasteczko, w którym wszyscy się znają, a misjonarza rozpoznają z daleka. – Boliwijczycy są życzliwi, choć z początku, kiedy jeszcze kogoś dobrze nie znają, zachowują pewien dystans. Są religijni, a ich pobożność jest bardzo „zmysłowa” – po prostu musi się dziać! Trzeba dotknąć, zobaczyć, usłyszeć i poczuć. Wielbią Boga śpiewem i na instrumentach, szczególnie na charango, którego Aiquile jest boliwijską (i światową!) stolicą, oraz w licznych procesjach organizowanych zarówno z okazji wielkich świąt, jak i bez większej okazji – wylicza ks. Mielewczyk.

Parafia w Aiquile obejmuje duszpasterską opieką 78 okolicznych wiosek. Wiele z nich położonych jest w trudno dostępnych miejscach. Podczas wyprawy do wioski misjonarzowi towarzyszy zwykle katechista. Do jego zadań należy zorganizowanie tygodnia – gdzie, w której miejscowości odbędzie się liturgia, i przedstawienie planu misjonarzowi. Potem, kiedy już dotrze się do wioski, ksiądz przed Mszą św. spowiada, a katechista w tym czasie notuje intencje, w których sprawowana będzie Eucharystia i przygotowuje celebrację. Niekiedy przed liturgią wygłasza także katechezę. W trakcie Mszy św. odczytuje fragmenty lekcji mszalnych w języku quechua, którym posługuje się większość mieszkańców mniejszych boliwijskich miejscowości. Tłumaczy także homilię. – Posługa katechisty jest nieoceniona w takich sytuacjach, ponieważ misjonarz jest dla miejscowych ludzi osobą obcą. Katechistę znają zazwyczaj od wielu lat. I nawet jeśli trzeba niekiedy stanowczo zwrócić uwagę czy skorygować pewne zwyczaje bądź zachowania, to katechista jest dla nich większym autorytetem, ponieważ jest „swój”, znają go i szanują jego zdanie – opisuje ks. Wiesław.

– Niektóre wioski są dobrze zorganizowane. W innych natomiast cierpliwość misjonarza wystawiana jest na próbę. Po to jednak tam jestem – żeby na nich czekać, żeby pokazać w ten sposób, jaki jest wobec każdego człowieka sam Pan Bóg – opowiada ks. Mielewczyk.

Gdziekolwiek się pojawia, „wyłapuje” młodych do duszpasterstwa, które prowadzi w Aiquile. Kompleks posiada boisko, salę konferencyjno-teatralną, kaplicę, kuchnię oraz przestrzeń gier i zabaw. Ks. Mielewczyk poza prowadzonymi na miejscu zajęciami formacyjnymi organizuje także wyjazdy dla dzieci i młodzieży.

Więcej w papierowym wydaniu „Gościa Niedzielnego” nr 42 na 22 października.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..