W gdańskim kościele św. Józefa w niedzielę 27 kwietnia celebrowano szczególną Mszę św., gromadzącą osoby chore, z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Wydarzenie wpisywało się w Rok Jubileuszowy 2025 i obchody 100-lecia diecezji gdańskiej.
Liturgii przewodniczył bp Piotr Przyborek, a wraz z nim przy ołtarzu stanęli ks. Wojciech Bartoszek, krajowy dyrektor Apostolstwa Chorych, ks. prał. Stanisław Łada, archidiecezjalny duszpasterz osób chorych i z niepełnosprawnościami, oraz ks. Jędrzej Orłowski SAC, kapelan gdańskiego szpitala.
Wśród licznie zebranych wiernych w świątyni byli członkowie Centrum Ochotników Cierpienia Archidiecezji Gdańskiej - osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, niewidomi, osoby przewlekle chore oraz ich bliscy i wolontariusze. Kościół szczelnie wypełniły wózki, w ławkach leżały laski. Jeszcze przed liturgią słychać było ciche modlitwy tych, którzy na co dzień doświadczają trudności, a mimo to nie tracą nadziei.
W homilii bp Przyborek zwrócił się właśnie do nich. Pasterz mówił o wartości życia i o duchowej walce, która toczy się w sercu każdego człowieka cierpiącego. Przypomniał historię prof. Jérôme’a Lejeune’a, który mimo ogromnego odkrycia medycznego stanął w obronie życia dzieci nienarodzonych. - Zło nigdy nie tworzy. Zło posługuje się dobrem albo jego brakiem. Tak, jak ciemność nie istnieje sama w sobie: to brak światła. I wystarczy zapalić światło, by ją pokonać - mówił.
Jubileusz osób z niepełnosprawnościami - wejście
Wskazywał, że również cierpienie, choć trudne i bolesne, może mieć głęboki sens. - Twoje cierpienie może być amboną. Może stać się miejscem, z którego głosisz światu, że życie ma wartość. Każdy człowiek ma swoją misję, nawet jeśli jest przykuty do łóżka czy wózka - przypominał.
Pasterz przestrzegał też przed pułapką beznadziei, w którą łatwo popaść, gdy choroba staje się codziennością. - Gdy człowiek traci nadzieję, patrzy tylko w ziemię. Traci orientację, sens, kierunek. Tak było z uczniami idącymi do Emaus. Ale Jezus przyszedł do nich, wyjaśniał pisma, łamał dla nich chleb i ich serca zaczęły pałać. Tak samo dziś Jezus przychodzi do nas - tłumaczył.
Kaznodzieja wyraźnie akcentował, że jedną z pokus szatana wobec ludzi chorych jest poczucie bycia niepotrzebnym. - Ile razy słyszymy ten szept: "Do niczego się nie nadajesz", "Nie jesteś nikomu potrzebny"? To jest kłamstwo złego ducha. Każdy z nas jest potrzebny. Każdy z nas buduje Kościół - mówił.
Odwołał się też do roli Eucharystii, wskazując, że Komunia św. nie jest nagrodą dla doskonałych, ale pokarmem dla tych, którzy potrzebują siły. - Chrystus nie przychodzi do tych, którzy są idealni. On przychodzi do tych, którzy są poranieni, słabi, przybici cierpieniem. I właśnie dlatego w Eucharystii daje nam siebie. Bo to On nas uzdrawia - podkreślał.
Jubileusz osób z niepełnosprawnościami - procesja z darami
W słowach biskupa wielu uczestników odnalazło odpowiedź na własne pytania i wątpliwości. Andrzej, który przyjechał na Mszę na wózku inwalidzkim, był poruszony przesłaniem homilii. - Czekałem na ten dzień. Kiedy biskup mówił, że moje cierpienie może być amboną. Zrozumiałem, że moje życie, mimo wszystko, ma sens i wartość. Po tej liturgii czuję się silniejszy - mówił.
Mariola, zmagająca się z ciężką chorobą serca, podzieliła się swoją refleksją. - Czasami nie mam siły nawet podnieść się z łóżka. Ale dziś, kiedy usłyszałam o tym, że nadzieja nie zawodzi, poczułam, jakby moje serce na nowo zaczęło bić mocniej - mówiła.
Brygida, na co dzień wolontariuszka, była wzruszona jubileuszową liturgią. - Patrząc na tych ludzi, uczę się codziennie, czym jest prawdziwa wiara. Oni udowadniają mi, że siła nie bierze się z ciała, tylko z serca, z ducha - zaznaczyła.
Po Eucharystii uczestnicy zostali zaproszeni na poczęstunek. Przy gorącym posiłku, a potem kawie, herbacie i domowych wypiekach toczyły się rozmowy, dzielono się doświadczeniami, świadectwami i radością ze spotkania.