Ponad 600-letnia parafia w Mierzeszynie obchodziła w przedostatnią niedzielę sierpnia odpust ku czci swojego patrona - św. Bartłomieja Apostoła. Uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Wiesław Szlachetka.
W homilii biskup pomocniczy nawiązał do odczytanego wcześniej słowa Bożego. - Pan Jezus zwrócił się do Natanaela, czyli Bartłomieja, słowami: "Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod figowcem? Zobaczysz jeszcze więcej niż to". Bartłomiej był zdumiony tym, że Jezus wszystko o nas wie, że widzi to, czego nikt inny zobaczyć nie może. On widzi i zna to, co dzieje się w naszym sercu, w naszej duszy - podkreślił kaznodzieja.
Następnie biskup wyjaśnił istotę sakramentu pokuty i pojednania: - Ktoś może zapytać: po co się spowiadać? Po co wyznawać grzechy, skoro Jezus je zna? Otóż wtedy, gdy podczas spowiedzi wyznaję swoje grzechy, w rzeczywistości mówię Jezusowi, jak bardzo Go kocham. Im cięższy grzech wyznaję, tym mocniej potwierdzam swoją miłość. Wyznanie grzechów jest więc wyznaniem miłości. Jezus odpowiada na to wyznanie również miłością: "Ja odpuszczam tobie grzechy". Kapłan jedynie pośredniczy w tym dialogu, ponieważ na mocy święceń otrzymał taki przywilej i obowiązek - tłumaczył bp Szlachetka.
- Kapłan w spowiedzi jest mi potrzebny z dwóch powodów. Po pierwsze - abym wiedział, że zostałem przez Jezusa wysłuchany. Po drugie - abym mógł usłyszeć to, co On do mnie mówi. Czy wierzę w to? Jeśli tak, to Bogu niech będą dzięki. A jeśli nie, to wystarczy, że wiem, iż wyznanie grzechów i rozgrzeszenie to dialog miłości. To dialog między mną a Tym, który umiłował nas do końca, aż po oddanie swojego życia, aby nikt z nas nie zginął, lecz miał życie wieczne - dodał.
- Ten dialog daje nowe życie i nowy sens. Człowiek odzyskuje lekkość i radość duszy. Każdy, kto przystępuje do sakramentu pokuty i pojednania, doświadcza tej samej wielkiej radości i pokoju serca. Jest tu także pewna lekcja dla spowiedników: aby nie zamieniali konfesjonału w salę tortur. Jezus tego nie oczekuje od kapłana, bo sam jest cichy i pokorny sercem i chce dać ukojenie duszom. Przypominał o tym często papież Franciszek - zaznaczył biskup pomocniczy.
Bp Wiesław podkreślił również duchową drogę, jaką wierni przebyli, przygotowując się do odpustu. - Oczekując na dzisiejszą uroczystość, przystąpiliśmy do spowiedzi, aby przyjąć dar odpustu zupełnego. Wiemy, że aby ten dar otrzymać, trzeba zerwać przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu, przystąpić do Komunii św. i odmówić modlitwę w intencjach Ojca Świętego. Dziś tą modlitwą będzie Litania do św. Bartłomieja - powiedział.
- Dar odpustu zupełnego, którego możemy dzisiaj dostąpić przez zasługi św. Bartłomieja, patrona tej parafii, to darowanie kar czyśćcowych, czyli darowanie samego czyśćca. W spowiedzi otrzymujemy odpuszczenie grzechów, ale pozostaje konieczność ich odpokutowania. Jeśli nie zdążymy tego uczynić w doczesności, pozostaje czyściec. A jednak i ten czyściec daruje nam Zbawiciel, gdy przyjmujemy odpust. Przyjęcie odpustu jest równoznaczne z naszą kanonizacją, bo będziemy święci tak długo, jak trwamy w łasce uświęcającej - tłumaczył duszpasterz.
- Odpust zupełny jest więc wielkim darem Bożego miłosierdzia, darem dla naszego zbawienia, którego hojnie udziela nam Syn Boży, jedyny Zbawiciel świata. A nawet jeśli ktoś z różnych powodów nie może w pełni uczestniczyć w tym darze, bo nie przystępuje do Komunii św., to niech nie przestaje go pragnąć. Niech to pragnienie wyrazi poprzez większe zaangażowanie w życie Kościoła, na przykład przez udział w Żywym Różańcu czy innych wspólnotach. Bóg, który jest miłością, nie pozostawi tego pragnienia pustym, lecz kiedyś je szczęśliwie wypełni - zakończył biskup.