Grudzień rozpoczęli z przytupem, zapraszając prawie 300 osób na 34. piętro gdańskiego Olivia Star, aby przełamać się opłatkiem, kolędować, a potem zasiąść do wspólnego posiłku.
Bartek pojawia się niemal bezgłośnie. W dłoni trzyma opłatek, który podaje z pewną nieśmiałością. „Niech ci Pan Bóg błogosławi” – mówi, jakby było to coś całkowicie naturalnego. U 13-latka brzmi to poważnie, ale bez patosu, po prostu szczerze. Zaraz potem opowiada, że przyszedł sam, bo bracia tym razem nie mogli. Mówi o nich krótko, rzeczowo, bez narzekania – bardziej jak ktoś, kto przywykł do tego, że czasem trzeba sobie radzić samemu. Ale kiedy wspomina o Opłatku Maltańskim, w jego głosie pojawia się coś, co trudno przegapić: spokojna wdzięczność. Nie robi z tego wielkiego wydarzenia, nie sili się na górnolotne słowa, a jednak widać, że to wydarzenie jest dla niego ważne. To dla niego moment bycia wśród ludzi, którzy chcą, żeby każdy czuł się mile widziany. I Bartek naprawdę to czuje. – Jest super! Najbardziej podoba mi się to, że nikt nie musi się spieszyć. Fajne jest też to, że możemy porozmawiać z wolontariuszami i każdy się do siebie uśmiechał. Czuję się ważny, jakby ktoś naprawdę czekał właśnie na mnie. No i jedzenie jest pyszne! Chciałbym przyjechać znowu za rok – przyznaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł