Nowy numer 39/2023 Archiwum

Tutaj stawiają na nogi

– Nie posiadałem nic. Byłem bezrobotny, miałem za sobą zakład karny. Dzięki pomocy MOPS-u wyszedłem na prostą. Teraz na umowę-zlecenie sam pomagam przy organizacji projektów socjalnych – zwierza się Leszek z Gdańska.


Daremno dziś szukać w Gdańsku miejskiego ośrodka pomocy społecznej. A przecież MOPS jest ludziom potrzebny. Czyżby państwo polskie i na to już nie miało pieniędzy? Może to spóźniony żart prima-
aprilisowy?
– Nic z tych rzeczy – uspokaja Wioletta Dymarska, pracownik ds. promocji i organizacji w dawnym Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Gdańsku. – Po prostu zmieniliśmy nazwę z „pomocy społecznej” na „pomocy rodzinie”. Poprzednia nazwa nie tylko nie oddawała w pełni wszystkich zadań, jakie realizuje ośrodek, ale przede wszystkim kojarzyła się głównie z pomocą finansową dla najuboższych i zagrożonych wykluczeniem społecznym. Tymczasem od dawna gdański MOPS robi wiele innych rzeczy, także tych związanych ze wspieraniem rodzin poprzez dodatki mieszkaniowe czy świadczenia rodzinne i pielęgnacyjne – tłumaczy.


Każdy może wyciągnąć rękę


Zmiana nazwy na Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku to dopiero początek. Kilka tygodni temu placówka zmieniła także siedzibę – teraz jest nią budynek na ulicy Karola Leczkowa 1A. Tutaj mieszczą się część administracyjna oraz dział pieczy zastępczej. Większość petentów jednak najczęściej odwiedza centra pracy socjalnej, które bezpośrednio zajmują się osobami potrzebującymi i są rozmieszczone w ośmiu punktach miasta. Potężny gmach na Leczkowa sprawia sympatyczne wrażenie. Masywny, opleciony bluszczem, otoczony drzewami, jakby wyrwany ze starej pocztówki. Niegdyś mieścił się tutaj zespół placówek opiekuńczo-wychowawczych, o czym jeszcze informuje napis nad drzwiami. Dojazd jest prosty, wystarczy wsiąść w tramwaj numer 2, 3, 4, 5 lub 8 i wysiąść na przystanku Reja – właściwie tuż przed bramą MOPR-u.
– Pewnie rzadko będę odwiedzać nowy budynek, bo wszystko mogę załatwić w centrum pracy socjalnej, które jest bliżej mojego domu – mówi pani Barbara z Gdańska. – Od lat korzystam z pomocy społecznej, bo przy rencie mojej i męża nie dalibyśmy rady bez wsparcia. A tak zawsze mogę liczyć choćby na zapomogę na węgiel, co dla nas jest ogromną pomocą. Przychodzę tu też w kilku innych sprawach i jak dotąd nikt nigdy nie odprawił mnie z kwitkiem – dodaje.
Już po przekroczeniu wielkich drzwi i wejściu do budynku można się przekonać, że w gdańskim MOPR-ze panuje miła atmosfera.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast