Z bramy Stoczni Gdańskiej zniknęła metalowa atrapa Orderu Sztandaru Pracy. Decyzję o zdjęciu niechcianego przez stoczniową „Solidarność” symbolu podjęły władze Gdańska. Stało się to dzień po tym, jak policja zabrała z siedziby Komisji Krajowej fragmenty odpiłowanego przez związkowców napisu „im. Lenina”.
Do usunięcia metalowego orderu potrzeba było dźwigu, a cała operacja trwała kilkadziesiąt minut. Gigantyczną atrapę odznaczenia działacze „Solidarności” odpiłowali ze słynnej bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej 28 sierpnia razem z literami nazwiska wodza rewolucji październikowej. Litery trafiły do gdańskiej siedziby związku, ale order okazał się na tyle duży i ciężki, że nie udało się go bezpiecznie zdjąć i przetransportować.
- Dziesięciu chłopa nie dało sobie z tym rady, to go zostawili – opowiada jeden ze strażników stoczniowego biura przepustek. – Teraz miasto chciało go zabrać, ale też mają problem.
Problemem okazał się nie tylko ciężar, ale i rozmiar orderu. Pracownicy firmy, którą oddelegowano do przetransportowania atrapy, nie byli w stanie umieścić jej w przydzielonej im furgonetce. Początkowo chciano order przechować gdzieś na terenie stoczni. Zamiast tego rozpoczęły się telefoniczne konsultacje dotyczące tego, kto i gdzie ten kłopotliwy kawał metalu przetransportuje.
Poczynania robotników wzbudziły zainteresowanie pracowników stoczni i turystów odwiedzających wystawę „Drogi do Wolności” prezentowaną na terenie Stoczni Gdańskiej.
- A niech go sobie zabiorą na złom i przetopią, to jeszcze zarobią – komentuje poczynania magistratu jeden z przyglądających się wydarzeniu stoczniowców.
Peerelowski order na złom najpewniej jednak nie trafi. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zostanie zabezpieczony i prawdopodobnie – tak jak fragmenty odpiłowanego ze stoczniowej bramy napisu – będzie stanowił „dowód w sprawie”, jeśli dojdzie procesu, jaki związkowcom chcą wytoczyć władze Gdańska.
Przypomnijmy, że po akcji usunięcia napisu "im. Lenina" ze stoczniowej bramy, prezydent miasta Paweł Adamowicz skierował do prokuratury pismo informujące o popełnieniu przestępstwa przez związkowców (w tym przewodniczącego „Solidarności” Piotra Dudę). Miało ono polegać na uszkodzeniu mienia należącego do miasta.
W poniedziałek policja wkroczyła do siedziby Komisji Krajowej „S” z prokuratorskim nakazem wydania fragmentów napisu, który stanowi dla prokuratury wartość dowodową. O kolejny fragment „dowodu” magistrat zatroszczył się dzisiaj sam.
Lenin wraz z Orderem Sztandaru Pracy został przywrócony stoczniowej bramie w maju tego roku. Zdecydował o tym prezydent Paweł Adamowicz. Początkowo „odnowiona” brama służyła jako scenografia na planie filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Kiedy po zakończeniu zdjęć prezydent stwierdził, że nazwisko Lenina na bramie pozostanie, stoczniowcy i mieszkańcy Gdańska sprzeciwili się tej arbitralnej decyzji. Niechciany napis był obrzucany farbami, jajkami, zasłaniany symbolem „Solidarności”. Ostatecznie związkowcy postanowili go usunąć.