Tego chłopca znała cała Polska. A już na pewno znali go wszyscy kibice piłkarscy.
Znali go także piłkarze jego ukochanych drużyn – Lechii Gdańsk i Realu Madryt. Poznał go sam Iker Casillas, w Madrycie spotkali się z nim Jose Mourinho i Cristiano Ronaldo. Dawid Zapisek z Gdańska, 14-latek chory na rdzeniowy zanik mięśni dopiął swego i zyskał szacunek starszych, zdrowych i silniejszych od siebie ludzi. Był przykładem determinacji w realizacji marzeń. A jego marzenia były związane ze sportem, z ukochana piłką nożną. Choć sam nigdy na boisko nie wybiegł, całym sercem kibicował piłkarzom.
O tej jego piłkarskiej pasji pisały gazety, pokazała go telewizja. Podczas mistrzostw Euro 2012 mówiono jego wizycie w bazie szkoleniowej Hiszpanów, potem o wyjeździe na finał do Kijowa. Wszyscy mu wtedy kibicowali, każdy trzymał kciuki za to by Dawid żył jak najdłużej i mógł realizować kolejne marzenia. Wtedy patrząc na niego zapominało się choć na chwilę, jak ulotna i krucha jest nasza ziemska egzystencja.
Co można napisać o Dawidzie żeby nie powtarzać tego, co już zostało napisane i powiedziane, żeby uniknąć banału? Że był dzielny, że był niezłomny, że był wzorem dla wszystkich – nie tylko chorych i cierpiących? Tak, Dawid był niezłomny i dzielny. I może stanowić wzór nawet dla dorosłych, zdrowych i znacznie silniejszych od siebie. Ale ten ważący ledwie 10 kilogramów, śmiertelnie chory chłopiec dawał swoim życiem świadectwo czegoś jeszcze. Czegoś bardzo ważnego. Dawid udowodnił nam wszystkim, że każde życie jest cenne, że każde życie ma sens i może być źródłem pozytywnej energii dla innych ludzi.
Dawid cieszył się każdą chwilą, choć żył właściwie wbrew diagnozom lekarskim. On kochał życie i kochał ludzi. A że kochał też piłkę nożną, otaczali go jemu podobni piłkarscy pasjonaci. Kibice to nie są mięczaki i raczej nie płaczą. Kiedy dowiedzieli się o tym, że Dawid odszedł, nie kryli łez. Dawid zmarł we śnie, cicho, w domu otoczony miłością najbliższych.