Na pytanie, kto jest autorem słów: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”, niemal każdy odpowie: ks. Jan Twardowski. Niewielu jednak wie, kim w rzeczywistości był słynny Jan od biedronki...
Przez dwa i pół roku odpowiedzi szukała Magdalena Grzebałkowska, autorka głośnej biografii księdza Jana Twardowskiego pt. „Ksiądz Paradoks”. Wynikami swojej pracy podzieliła się 12 października na spotkaniu autorskim w Filii nr 14 Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku. ‒ Zapraszając panią Magdę, miałam na uwadze tych wszystkich, dla których postać księdza Twardowskiego i jego poezja są bliskie i ważne ‒ mówi kierownik biblioteki, Katarzyna Dettlaff-Lubiejewska.
Autorka książki, wieloletnia dziennikarka „Gazety Wyborczej” opowiedziała, dlaczego zdecydowała się zająć właśnie tym tematem. ‒ Nigdy nie interesowałam się twórczością ks. Twardowskiego, a to co czytałam, wydawało mi się raczej banalne. Pewnego dnia, sama nie wiem dlaczego, zwróciło się do mnie wydawnictwo „Znak” z pytaniem: czy nie podjęłabym się napisania biografii ks. Jana? Pomyślałam: chcą hagiografii, o nie! Odpowiedziałam, że jeśli trafię na jakikolwiek kontrowersyjny temat, napiszę o tym. Zgodzili się.
Magdalena Grzebałkowska uważa, że obraz ks. Twardowskiego wykreowany przez media, był nieprawdziwy. ‒ Zinfantylizowano go. Przedstawiano jako dziadka oblepionego mchem i biedronkami, który w zaciszu swojego skromnego pokoiku pisze wierszyki. Tymczasem to był człowiek z krwi i kości, niezwykle skomplikowany, wielowymiarowy. Świetny facet ‒ poeta i ksiądz. I takim go chyba ... pokochałam ‒ przyznaje dziennikarka.
A dlaczego paradoks? ‒ Z jednej strony był i czuł się poetą. Z drugiej chciał, by tak o nim nie mówiono. Żył skromnie. Często chodził w źle zapiętej sutannie albo w butach nie do pary. Jednocześnie miał ogromne kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Nie chciał przytyć, dbał o linię. Kiedy wyłysiał, zaczął nosić tupecik. Mówił, że nie dba o popularność swojej twórczości. Jednak przy każdej nadarzającej się okazji pytał wydawcy, jak sprzedają się tomiki jego poezji. Był księdzem, wiernym sługą Kościoła. To co mówił biskup było święte. A jednocześnie kochał kobiety ‒ odpowiada autorka.
To właśnie opisane w książce kontakty księdza Twardowskiego z kobietami wzbudziły największe kontrowersje. ‒ Kochał je duchowo. Świadczą o tym jego wiersze i listy. Jestem jednak absolutnie pewna, że nigdy nie przekroczył granicy duchowości w stronę cielesności. Gdyby to zrobił, dowiedziałabym się o tym i opisała ‒ wyjaśnia Magdalena Grzebałkowska.
Autorka dotarła również do akt IPN, z których wynika, że ks. Twardowski spotykał się i rozmawiał z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa. W 1987 roku został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik „Poeta”. W 1989 roku domniemaną współpracę rozwiązano.
Zdaniem historyka prof. Wojciecha Polaka, badacza historii najnowszej, od wielu lat pracującego na materiałach wytworzonych przez służby specjalne PRL, rejestracja nastąpiła bez wiedzy ks. Twardowskiego. ‒ Rozmowy z esbekami, które czytałam, o niczym nie świadczą. Ks. Jan mógł zostać wpisany na listę raczej jako kandydat na TW. Jestem pewna, że nie donosił ‒ uważa dziennikarka.
Spotkanie z Magdaleną Grzebałkowską i dyskusja na temat książki wywołały niemałe emocje wśród zgromadzonych w bibliotece. ‒ Poezja księdza Twardowskiego jest dla mnie niezwykle wartościowa. Dlaczego? Bo jest taka prosta i dobra. Obraz, który miałam w głowie przed przeczytaniem biografii, został zamazany. Boli mnie, że odarto ks. Jana z... biedronek ‒ przyznaje uczestniczka spotkania, Barbara Porzedzińska.
Książka „Ksiądz Paradoks” została opublikowana w wydawnictwie „Znak”.
Poniżej fragment rozmowy z Magdaleną Grzebałkowską.
Jan Hlebowicz/GN