‒ Jako chrześcijanie jesteśmy nieświadomi wielu zagrożeń duchowych. Dzięki takim spotkaniom możemy je poznać ‒ mówi Krzysztof Zielski, były bioenergoterapeuta.
W kościele pw. św. Michała Archanioła w Sopocie odbyło się sympozjum „Magia cała prawda”. Prelegenci opowiedzieli licznym zebranym o niebezpieczeństwach płynących z praktykowania radiestezji, wróżenia, bioenergoterapii. Krzysztof Zielski przez kilkanaście lat zajmował się medycyną naturalną i ezoteryką.
‒ Leczyłem innych. Początkowo nie widziałem w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Wydawało mi się, że pomagam ‒ opowiada. Z czasem jego stosunki z żoną i dziećmi bardzo się pogorszyły, a on sam podupadł na zdrowiu. W końcu całkowicie zerwał z praktykowaniem bioenergoterapii. ‒ W moim przypadku powrót do Pana Boga był procesem powolnym. To, co robiłem, umacniało moje ego. Sam dla siebie byłem bogiem, kreującym rzeczywistość wokół. Pan Bóg przestał być mi potrzebny. Dlatego tak trudno jest sobie uświadomić, że wpadło się w pułapkę ‒ opowiada o swoim doświadczeniu „Gościowi Niedzielnemu” Krzysztof Zielski.
Jeden z wykładów dotyczył wschodnich źródeł magii. Na Pomorzu działają siłownie, fitness kluby, które oferują swoim klientom zajęcia z jogi. W czasie wakacji chętni mogą uczestniczyć w podobnych ćwiczeniach na plażach. Czy można mówić w takim przypadku o zagrożeniu duchowym? Jak tłumaczy s. Michaela Pawlik, znawczyni jogi i hinduizmu, to bardziej jest reklama jogi niż joga sensu stricto. Zaznaczała, że nie ma nic przeciwko ćwiczeniom fizycznym, przysiadom czy stawaniu na głowie. Jednak jeśli nazywa się je jogą, jest to pierwszy etap do dalszych manipulacji człowiekiem. Podczas takich zajęć, instruktor może dowiedzieć się o danej osobie czy jest wierząca czy nie, a potem zachęcić ją do zapoznania się z literaturą, zainteresować ją religiami Wschodu. Na początku mogą to być jedynie niewinnie ćwiczenia, później przychodzi dalszy etap, np. medytacja i pogłębianie wschodniej filozofii.
O swoim życiu opowiedział również Lech Dokowicz, który w latach 90. jako operator i producent filmowy współtworzył niemiecką scenę techno. Jak sam przyznaje, zaprzestał tej działalności gdy odkrył związki elity środowiska z okultyzmem.
Znany teolog i demonolog ks. Aleksander Posacki wygłosił wykład na temat okultyzmu we współczesnej kulturze masowej.