Przeszczepy szpiku. Był rok 2007. Ewa Kamińska od dłuższego czasu czuła się fatalnie. Poszła zrobić badania. Okazało się, że ma białaczkę. Lekarze orzekli: przeszczep to jedyne wyjście. Musimy znaleźć dawcę. I to natychmiast.
Osiem lat wcześniej Ewa obchodziła swoje trzydzieste pierwsze urodziny. Po raz drugi zaszła w ciążę. Cieszyła się, chociaż ogromne bóle kręgosłupa nie pozwalały jej normalnie funkcjonować. Wędrowała od szpitala do szpitala. Wszędzie słyszała to samo – niezrównoważona histeryczka. – Ze względu na dziecko, które nosiłam w brzuchu, lekarze nie chcieli zrobić mi rentgena. Ja nalegałam. Bolało mnie tak, że chciało mi się wyć. Oni myśleli, że zmyślam, bo chcę pozbyć się syna – opowiada po latach. Zamiast leków przeciwbólowych podawali jej tabletki placebo. Mąż i siostra Ewy zostali wezwani do szpitala. Lekarze powiedzieli im, że podejrzewają u pacjentki chorobę psychiczną. Kazali jej zgłosić się do psychiatry. W końcu szczęśliwie urodziła przez cesarskie cięcie. Szymek, bo tak nazwali synka, okazał się zdrowym chłopcem. Jednak bóle pleców nie minęły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.