14 stycznia 2013 r. przypada 20. rocznica zatonięcia promu „Jan Heweliusz”. To największa tragedia w powojennych dziejach polskiej marynarki handlowej. W katastrofie zginęło 55 osób, uratowano zaledwie 9.
W nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku prom samochodowo-kolejowy "Jan Heweliusz", należący do Polskich Linii Oceanicznych, wypłynął w rejs ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji. Na Bałtyku w tym czasie panowały ekstremalne warunki pogodowe. Szalał sztorm, wiatr wiał z prędkością 160 km/h, fale osiągały wysokość 6 metrów. Po godzinie 5 rano, znajdując się w odległości kilkunastu mil morskich od wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia, prom przewrócił się na burtę i zatonął.
W katastrofie zginęło 55 osób: 35 pasażerów, w tym dwoje dzieci i 20 członków załogi. Zginęli obywatele Polski, Szwecji, Węgier, Austrii, Czech i Norwegii.
Po zbadaniu przyczyn wypadku Odwoławcza Izba Morska w Gdańsku uznała, że prom nie nadawał się do żeglugi. Odpowiedzialnością obarczono szczecińskiego armatora „Heweliusza”, spółkę "Euroafrica" i właściciela statku, który dopuścił go do eksploatacji wiedząc o jego wadach konstrukcyjnych.
W niedzielę 13 stycznia 2013 roku, w przeddzień tragicznej rocznicy, w Szczecinie na Cmentarzu Centralnym odsłonięto pomnik upamiętniający ofiary katastrofy. Na cmentarzu na gdyńskim Witominie podobny pomnik z nazwiskami ofiar stoi już od kilku lat. Wśród ofiar bowiem było 6 gdynian: Tomasz Brudnicki, Włodzimierz Szpilman, Mieczysław Ostrzyniewski, Stanisław Pacek, Tadeusz Łostowski, Paweł Sobociński.