‒ Z wdzięcznością wspominamy prałata Hilarego jako mężnego kapłana, budowniczego kościoła, w którym obecnie się znajdujemy. Niech Pan Bóg wynagrodzi mu życiem wiecznym jego gorliwość w pracy duszpasterskiej, kapłańskiej oraz jego zaangażowanie na rzecz ojczyzny ‒ mówił ks. prof. Jacek Bramorski.
W kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni, 17 grudnia, odbyła się uroczysta Eucharystia sprawowana w 13. rocznicę śmierci ks. Hilarego Jastaka.
‒ Prałat Jastak wpłynął na mnie i moje życie. Kiedy podczas stanu wojennego zostałem aresztowany i otrzymałem wyrok 5 lat pozbawienia wolności, to właśnie on, pomógł mi i mojej rodzinie przejść ten trudny okres. Był człowiekiem niezłomnym, wyrazistym, jednoznacznym. Po prostu wielkim wzorem ‒ wspomina ks. Jastaka Krzysztof Jankowski, opozycjonista.
Ks. Hilary Jastak urodził się 3 IV 1914 w Kościerzynie. W 1934 wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. 7 VI 1941 w Warszawie otrzymał święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Stanisława Galla.
Podczas II wojny światowej nawiązał kontakt z katolicką, tajną organizacją niepodległościową „Krzyż i Miecz”. Uczył łaciny i niemieckiego na tajnych kompletach, był kapelanem AK, opiekował się harcerzami z „Szarych Szeregów”.
W 1945 po powrocie na Kaszuby był administratorem parafii w Pogódkach. W latach 1946‒1950 kierował gdyńską Caritas. 15 II 1950 w czasie likwidacji Caritas przez władze PRL, ks. Jastak został aresztowany za „rozpowszechnianie fałszywych informacji”.
W okresie 1949‒1984 sprawował funkcję proboszcza parafii NSPJ w Gdyni. W 1966 zakończył budowę nowego kościoła. Podczas wydarzeń grudniowych aktywnie wspierał rodziny pomordowanych na ulicach Gdyni.
Dziesięć lat później, podczas Sierpnia' 80, na prośbę stoczniowców odprawił Mszę św. w Stoczni im. Komuny Paryskiej. Była to pierwsza w okresie PRL msza polowa w komunistycznym zakładzie pracy. Podczas stanu wojennego aktywnie wspierał ruch oporu, pomagał też uwięzionym. W 1995 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Niemal przez cały okres PRL był inwigilowany przez bezpiekę.
Ze względu na swoją niezłomną postawę oraz za zasługi na rzecz regionu nazywany jest „Królem Kaszub”. Zmarł 17 stycznia 2000 w Gdyni.
Więcej na ten temat w 04. numerze „Gościa Niedzielnego”.