Są różne wrażliwości i gusta. Mnie stand-up Abelarda Gizy, komika rodem z Gdańska nie rozśmieszył w ogóle.
Wręcz przeciwnie, przez myśl mi przeszło: „jak można puszczać w telewizji program na tak żenująco niskim poziomie”. Podobne zdanie mieli koledzy Abelarda po fachu ‒ Krzysztof Materna, Robert Górski czy Marcin Daniec. Oczywiście byli i tacy, u których występ Gizy wywołał spazmy śmiechu. Są przecież gusta i guściki. I chociaż uważam, że żartować można ze wszystkiego, to jednak nie w każdy sposób. Ale problem widzę gdzie indziej.
Wystąpienie gdańskiego komika bardziej niż skecz przypominało bowiem polityczno-ideologiczne credo wypowiedziane do mało wymagających odbiorców.
Giza oznajmia:
W działalność Kościoła katolickiego od zawsze wpisane jest represjonowanie wszystkich, którzy się z Nim nie zgadzają („W dawnych czasach jak ktoś, coś złego powiedział o Kościele ‒ j*b na stos. Teraz nie jest lepiej”). Tymczasem mit krwiożerczej Inkwizycji dawno został obalony. Giza powinien znaleźć chwilę czasu na uzupełnienie elementarnej historycznej wiedzy.
Giza sugeruje (między wierszami):
Wszyscy zwolennicy PiS i słuchacze Radia Maryja to religijni i polityczni fanatycy, posługujący się mową nienawiści, zdolni nawet do zamachów w imię chorych idei, w które wierzą („J*bać Tuska!”, „Nie wiesz czy przyszła po pomidory, czy cię z**ebać”). Niestety Giza jest bardzo jednostronny. Nie widzi fanatycznych zachowań po drugiej stronie (patrz: np. morderstwo pracownika biura poselskiego Prawa i Sprawiedliwości).
Giza podpowiada:
Branie pod uwagę teorii o zamachu w Smoleńsku to niedorzeczność. Ci, którzy zajmują się tym tematem są śmieszni i żałośni („Skąd trotyl? Oczywiście z «Rzeczpospolitej»”). Sprawa, jak się okazało po czasie, nie jest wcale taka oczywista. Wiele wskazuje na to, że Cezary Gmyz, autor artykułu „Trotyl na wraku Tupolewa”, miał rację. Jednak o tym komik pewnie nie wie. Albo nie chce wiedzieć.
Program się kończy. Ludzie wyłączają telewizory i kładą się spać wypełnieni ideologiczną papką zaserwowaną im przez gdańskiego stand-upera. Dzięki niemu poznali prawdziwą historię Kościoła, wiedzą z czego można śmiać się w towarzystwie, rozumieją, kto w Polsce jest politycznym zerem, a kto powinien zasługiwać na ich szacunek. I pewnie nie ustąpią miejsca w autobusie babci z wózkiem na zakupy. Bo wbrew pozorom to wcale nie jest starsza pani, która wymaga odrobiny szacunku, tylko niebezpieczna, religijna fanatyczka. Dziękujemy Abelardzie, że nam o tym wszystkim powiedziałeś. Będziemy czujni.
Nie byłoby większego problemu gdyby gdańszczanin raz żartował z jednych, a raz z drugich. Niestety wystąpienia komika są często banalnymi manifestami poprawnego politycznie światopoglądu (skecze: „Michał”, „Spowiedź”).
Z drugiej strony słowa posłów PiS i porównanie wystąpienia Gizy do projekcji nienawiści przygotowanych przez Departament IV MSW są nadużyciem. To przecież tylko mało wyrafinowany w formie i treści stand-up. Nie twierdzę jednak, że w sytuacji kiedy wyszydzane są wartości ważne dla katolików, należy milczeć. Bo z tym żartowaniem w Polsce jest bardzo różnie.
Część polityków i publicystów usilnie podkreśla jak to obrażalscy i przewrażliwieni na swoim punkcie „katole” nie potrafią śmiać się z samych siebie. Jest odwrotnie. Tolerują i akceptują oni znacznie więcej niż inni. Wystarczy spojrzeć na okładki Lisowego Neewsweeka albo posłuchać wypowiedzi Janusza Palikota na temat księży i Kościoła.
Z homoseksualistów publicznie żartować nie wolno, bo zanim się spostrzeżesz ktoś przypnie ci łatkę homofoba. Z Żydów podobnie, bo nikt nie chce być nazwany antysemitą. Później przez lata trzeba się tłumaczyć, że nie miało się złych intencji. Groźba przymusowego pożegnania z rubryką w poczytnym tygodniku albo z telewizyjnym programem o dużej oglądalności jest wystarczającym powodem, żeby z niektórych rzeczy nie żartować. Nie opłaca się.
Za to katolików, „moherowe babcie” i zwolenników Kaczyńskiego można obśmiewać o każdej porze dnia i nocy. Włos z głowy nikomu nie spadnie, a pewnie nawet ktoś pochwali.
Abelard Giza mówi, że przeciwko jego występowi protestują tylko fanatycy. Czy przypadkiem komik sam nie stał się fanatykiem, który wszędzie doszukuje się zła uosobionego w słuchaczach Radia Maryja i opresyjnym (wg. Gizy) Kościele katolickim?