W Gdańsku już 2 maja otwarta zostanie wystawa The Human Body Exhibition. Zgromadzone na niej eksponaty to ludzkie ciała odarte ze skóry, a także ich poszczególne narządy. Nie ma co. Musi szokować. I szokuje. Więcej nawet. Budzi zupełnie naturalny sprzeciw.
Przed dwoma laty Episkopat Polski wydał instrukcję dotyczącą grzebania skremowanych ciał. Dla niektórych środowisk katolickich stała się ona okazją do dyskusji. Jak to w Polsce, zdania były podzielone. Jedni – zwolennicy kremacji – byli zadowoleni, że Kościół jednoznacznie określił sposób pogrzebu ludzkich prochów. Innym się to nie podobało. A jeszcze inni podkreślali, że Kościół zaleca grzebanie ciał ludzkich, a kremację jedynie dopuszcza. Nikt jednak nie poddawał dyskusji jednej sprawy: zmarłych oczywiście pogrzebać trzeba.
Wystawa The Human Body Exhibition wzbudza emocje i zrozumiałą krytykę. W dyskusjach na jej temat odezwał się nawet chór dyżurnych oświeconych mędrców, walczących z religijnym zacofaniem. Możemy usłyszeć, że emocje, które wzbudza wystawa zakorzenione są w myśleniu religijnym i nie mają uzasadnienia w normach kulturowych. Brzmi nieźle. Tyle tylko, że nie jest to prawda. Niezależnie od różnic dotyczących szczegółów pochówku, jest on czymś wspólnym dla wszystkich kultur. Nawet pozostawianie ludzkich ciał w jaskiniach, na skalnych półkach, czy w wieżach milczenia, naznaczone było szacunkiem dla zmarłych. Ten szacunek dla ludzkiego ciała jest czymś zapisanym w ludzkiej naturze. Pomijam tu wszelkiego rodzaju dewiacje.
Odmowa pochówku była często formą zemsty na zmarłym i jego pośmiertnego upokorzenia. Tych, których pamięć zawodzi, zachęcam by powtórnie przeczytali Antygonę.
Żadnym argumentem w dyskusji nie jest też fakt, że w historii zdarzyły się już wcześniej przypadki gromadzenia ludzkich ciał, najczęściej zdeformowanych przez różnorakie choroby i organizowanie podobnych ekspozycji. W historii bowiem zdarzały się i kradzieże i gwałty i morderstwa. Nie czyni to ich jednak zgodnymi z naturą człowieka.
Wśród wielu głosów można usłyszeć i takie, które twierdzą, że ma to być fascynująca podróż w głąb ludzkiego ciała i ludzkiej wiedzy. Nie wyobrażam sobie jednak, że podczas oglądania zwłok można taką wiedzę zdobyć. Do tego najlepiej nadają się specjalistyczne studia. A na poziomie popularnonaukowym dobrze zrobione filmy. To, co sprawia, że w różnych miejscach na świecie, gdzie gościła owa wystawa spotykała się z zainteresowaniem, to sensacja i ciekawość, jaką budzi łamanie kolejnych moralnych barier. Obcowanie z ciałami zmarłych powoduje paradoksalnie żywe emocje. To nie przypadek, że są one kanwą wielu horrorów. Człowiek jest przedziwną istotą. Niby nie lubi się bać, a jednak perwersyjnie pociąga go ten odczuwalny dreszczyk przebiegający po plecach.
Organizatorzy twierdzą, że zwłoki są nośnikiem sztuki, a wszystkie osoby, których ciała znalazły się w przygotowywanej ekspozycji, wyraziły na to przed śmiercią swoją zgodę. Wspaniale. Już niedługo każdy z nas będzie mógł sobie zrobić wisiorek z kości swoich bliskich. Wszak wisiorek, byle gustowny, to niewątpliwie też nośnik sztuki. Byleby tylko posiadacze owych precjozów nosili przy sobie także stosowne oświadczenie woli zmarłego.