"Nieudolna polityka władz prowadzi Polskę do ogólnej nędzy i bezprawia. Widząc to, robotnicy po raz kolejny postanowili zaprotestować" - czytamy w ulotce z maja 1988 roku.
W historycznej Sali BHP na terenie Stoczni Gdańskiej 10 maja odbyło się spotkanie z okazji 25. rocznicy strajków majowych 1988 roku. Poprzedziła je modlitwa oraz uroczyste złożenie kwiatów pod pomnikiem Poległych Stoczniowców Grudnia'70 przy Placu Solidarności.
Strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina rozpoczął się 2 maja. Zorganizowali go głównie młodzi robotnicy na czele z Janem Staneckim i Janem Górczakiem. Jednak przewodniczącym Komitetu Strajkowego został doświadczony stoczniowiec Alojzy Szablewski. Strajkujący ogłosili swoje postulaty: podwyższenie zarobków, legalizacja "Solidarności", wypuszczenie więźniów politycznych, nie represjonowanie strajkujących i osób wspomagających oraz przywrócenie do pracy wcześniej zwolnionych stoczniowców.
Protest robotników spotkał się z poparciem całego środowiska opozycji młodzieżowej w Gdańsku. - W pierwszym dniu strajku na terenie stoczni pojawili się Mariusz Wilczyński, współzałożyciel Federacji Młodzieży Walczącej, Jarosław Rybicki i Jacek Kurski. Później dołączył do nich Dariusz Krawczyk z FMW, który był wówczas nauczycielem w szkole podstawowej. Gdy dowiedział się o strajku po prostu wyszedł z klasy i już nie wrócił. Wyżej wymienieni zaczęli organizować poligrafię na terenie stoczni - powiedział ks. dr Jarosław Wąsowicz. Działania wspierające robotników prowadzone były na terenie całego Trójmiasta. Młodzież rozrzucała ulotki, malowała na murach antykomunistyczne hasła, w szkołach uczestniczyła w tzw. przerwach milczenia.
- Strajkujący liczyli na wsparcie innych trójmiejskich zakładów pracy. To jednak nie nastąpiło - mówił Arkadiusz Kazański, historyk IPN.
Osamotnionych robotników wsparli studenci. 3 maja na Wydziale Humanistycznym UG został proklamowany strajk okupacyjny. Przewodniczył mu Paweł Adamowicz. Członkami Komitetu Strajkowego byli Mariusz Popielarz, Andrzej Sosnowski, Przemysław Gosiewski i Anna Galus. Studenci postulowali przywrócenia pluralizmu stowarzyszeń, wolności zrzeszania się i legalizacji NZS, poprawy warunków socjalnych studentów i młodszych pracowników naukowych poprzez podwyżki stypendiów i płac o 50 proc., przywrócenia autonomii i samorządności szkoły wyższej oraz demokratycznych wyborów władz uczelni. W pełni solidaryzowali się również z postulatami robotników. 5 maja w pobliżu uczelni pojawiły się oddziały milicji. Następnego dnia padła decyzja o zawieszeniu strajku.
- Także Stocznia Gdańska niemal od początku była otoczona szczelnym kordonem oddziałów ZOMO. Trudno było się do niej przedostać ‒ zauważył A. Kazański. Funkcjonariusze milicji co jakiś czas przeprowadzali pozorowane ataki na stocznię. - Tym samym chcieli osłabić morale strajkujących - mówił historyk.
W szóstym dniu robotniczego protestu odbył się mecz I ligi piłkarskiej pomiędzy Lechią Gdańsk i Górnikiem Wałbrzych. W czasie meczu padały hasła: "Stocznia my z Wami, my za Was kciuki trzymamy" oraz "Stocznia Gdańska". Po ostatnim gwizdku sędziego kibice zaczęli krzyczeć: "Nie ma wolności bez Solidarności".
- Kibice postanowili pójść pod Stocznię Gdańską. Manifestacji udało się przedrzeć po kilkugodzinnej walce z ZOMO. Wywołało to euforię strajkujących robotników - powiedział w czasie spotkania ks. Wąsowicz.
Strajk zakończył się 10 maja. Władza zgodziła się jedynie na podwyżkę płac. Komitet Strajkowy odrzucił tę propozycję. Wydawało się, że robotniczy protest zakończył się klęską. - Było inaczej. Pękła bariera strachu. Po 1988 r. "Solidarność", chociaż wciąż nielegalna, jawnie zaczęła funkcjonować na terenie stoczni - tłumaczył Arkadiusz Kazański.
Po dyskusji nastąpiło otwarcie autorskiej wystawy fotografii Anny Beaty Bohdziewicz MAJ'88. Ekspozycja została zaprezentowana w ramach stałej wystawy "Drogi do Wolności" znajdującej się w podziemiach Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".
Spotkanie zostało zorganizowane przez Oddział IPN w Gdańsku, Europejskie Centrum Solidarności oraz Region Gdański NSZZ "Solidarność".