- Festiwal, jak sama nazwa wskazuje, ma zbliżać. Chciałem, żeby ludzie zobaczyli, co to jest judaizm i kim w ogóle jest Żyd - mówi Marek Brand, pomysłodawca i kierownik merytoryczny festiwalu.
W jedynej ocalałej z wojennej zawieruchy gdańskiej synagodze mieszczącej się we Wrzeszczu przy ul. Partyzantów, 4-6 października odbył się I Festiwal Kultury Żydowskiej. W programie znalazły się zarówno wykłady z zakresu historii gdańskiej społeczności żydowskiej, judaistycznej teologii, miejsca kobiety w judaizmie, jak i warsztaty koszernej kuchni. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się wykład Tomasza Krakowskiego, eksperta z dziedziny religii żydowskiej, ukazujący judaistyczną demonologię. Spotkanie było też niewątpliwie ważnym wydarzeniem artystycznym. Ci, którzy w miniony weekend odwiedzili gdańską Gminę Żydowską, mogli obejrzeć prapremierowy pokaz filmu Andrzeja Dudzińskiego pt. ʺW cieniu wielkiej synagogiʺ, uczestniczyć w połączonej z kiermaszem wystawie gdańskich artystów ʺMotywy żydowskie w sztuce współczesnejʺ oraz wziąć udział w promocji najnowszej książki Mieczysława Abramowicza ʺBowiem jak śmierć potężna jest pamięćʺ. Imprezie towarzyszyły występy muzyczne oraz kabaretowe. Wśród wykonawców znalazły się zespoły ʺHopkeleʺ oraz Chór wydziału Zarządzania UG ʺNon serioʺ.
- Spotkaliśmy się z bardzo dużym zainteresowaniem. Przygotowaliśmy po kilkadziesiąt miejsc. To, że tych miejsc brakuje, jest bardzo miłe – relacjonuje Michał Samet z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku. Zapytany, czy w festiwalu uczestniczą ludzie związani ze środowiskiem żydowskim, odpowiada: - Widzimy tu nowe twarze. Gdy ktoś przychodzi, ogląda wystawę o Żydach gdańskich, wchodzi do synagogi, widzi Torę, widzi tałes, rozmawia z rabinem, zadaje pytania, to rzeczywiście dokonuje się tu zbliżenie. To jest platforma, którą chcieliśmy stworzyć.
Marek Brand, inicjator wydarzenia w 1994 roku założył działający w Trójmieście teatr ʺZielony Wiatrakʺ. Jest teatrologiem, dramaturgiem, reżyserem, aktorem… - Nie ukrywam, że wcześniej mieliśmy taki pomysł na festiwal teatralny, który miał się odbywać w Województwie Pomorskim - przyznaje. - Miało być tak: Przyjeżdżamy ze spektaklami i wykładami. W pewnym momencie pomyślałem sobie jednak, że może zrobimy taki Festiwal zbliżenia kultur. Program Festiwalu jest troszkę eklektyczny, bo porusza różne dziedziny, ale też ta kultura i tradycja jest rozległa - wyjaśnia.
Snuje też plany dotyczące kolejnych edycji Festiwalu. - Mam taką ideę żeby w przyszłym roku posadzić księdza, rabina, pastora, może mułłę i żeby zaczęli rozmawiać ze sobą ponad różnymi podziałami na temat wspólnych rzeczy, które w tych wszystkich religiach występują. Pewnie się trochę tego znajdzie - stwierdza.
- Naszym marzeniem jest, żeby środowisko żydowskie było postrzegane jako jedna z aktywnych wspólnot religijnych, działających na terenie Trójmiasta. Że dzieje się tu coś ciekawego, że nie jesteśmy ogrodzeni jakimś murem getta, ale można do nas wejść, porozmawiać, zapytać. I właśnie ten Festiwal ma temu służyć - zaznacza Michał Samet.