Podczas, gdy w wielu parafiach Wybrzeża młodzi katolicy starają się o przywrócenie właściwego charakteru pierwszym dniom listopada, miasto Gdańsk zafundowało swoim mieszkańcom nie lada atrakcję. Oto jeden z największych obiektów, które powstały w Gdańsku, zamienia się właśnie w halloweenową dynię.
Nie należy pewnie przeceniać rangi tego wydarzenia. Wszak decyzje ludzi, również tych z szeroko pojętych kręgów władzy, bywają różne. Raz mądrzejsze, innym razem głupsze.
Tym razem na pewno nie jest to decyzja trafiona. Choć trzeba przyznać, że w momencie, gdy toczy się gorąca dyskusja na temat szkodliwości obchodów Halloween, nie sposób nie odnieść wrażenia, że jest to jakiś głos w dyskusji.
"Wydrążone dynie, przerażające kostiumy i ogrom zabawy w mrocznym klimacie - 31 października goście PGE ARENY po raz pierwszy będą mieli okazję zobaczyć stadion w nowej, halloweenowej odsłonie. Bursztynowa kopuła stadionu zamieni się... w dynię, której ogromne oczy i usta powinny być widoczne z bardzo daleka" - czytamy w informacji prasowej Urzędu Miasta.
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wyobrażam już sobie, jak na rodzinę odmawiającą Różaniec nad grobem dziadka spoglądają "widoczne z bardzo daleka" oczy halloweenowej dyni. To daje pewien komfort. Katolicy nie muszą sobie ciągle przypominać, że "świat" podejmuje walkę z Ewangelią. Zrobią to za nich widoczne z daleka oczy.