- Dzisiaj sytuacja jest decydująca. Jeżeli nie staniemy na poziomie prawdy i sprawiedliwości, jutro nie będzie wolnej Polski. Zostaną tylko marzenia - mówił pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców Bogusław Gołąb, prezes związku stowarzyszeń osób represjonowanych w latach 1980-1990.
Nocą z 12 na 13 grudnia pod gdańskim pomnikiem Trzech Krzyży zgromadzili się przedstawiciele środowisk osób represjonowanych, aby wyrazić swój sprzeciw wobec braku rozliczenia winnych zbrodni dokonanych na polskim narodzie w czasie wydarzeń grudnia ’70 i stanu wojennego. O godz. 23.30 do przedstawicieli mediów zwrócił się Stanisław Fudakowski, sekretarz Stowarzyszenia Godność. Odczytał on treść oświadczenia, które podpisało ponad 100 działaczy i więźniów politycznych z okresu stanu wojennego. Wśród zawartych w nich żądań na pierwsze miejsce wysuwały się wezwania do rozliczenia zbrodniarzy czasów PRLu oraz uhonorowania tych, którzy o wolną Polskę walczyli, nierzadko płacąc za to zdrowiem lub daniną krwi.
- Ponawiamy nasze apele o ukaranie winnych komunistycznych zbrodni, szczególnie winnych z grudnia 1970 i ze stanu wojennego. Domagaliśmy się usunięcia z wymiaru sprawiedliwości sędziów i prokuratorów zaangażowanych w czasach PRL w procesy polityczne, a także usprawnienia procedur sądowych. Od pamiętnych wyborów w czerwcu 1989 nie dokonano historycznego osądu ustroju komunistycznego i ludzi, którzy z nadania obcego mocarstwa sprawowali władzę latach 1944-1989 - mówił Stanisław Fudakowski. - Przewlekłość procesów w sprawach komunistycznych zbrodni była możliwa dzięki cichemu przyzwoleniu ludzi sprawujących władzę, wywodzących się z pnia Solidarności - dodał. - Ze smutkiem musimy przyznać, że nasze żądanie ich osądzenia nie dało rezultatów. Ofiary Grudnia i stanu wojennego nadal krzyczą o sprawiedliwy wyrok. Dlatego tu jesteśmy, aby w ich imieniu domagać się sprawiedliwego sądu dla morderców - podkreślał Fudakowski.
W oświadczeniu znalazła się także ocena działań niektórych ugrupowań, obecnych dzisiaj na scenie politycznej.- Głowy podnoszą byli komuniści, udający socjaldemokratów. Dołączyło do nich ugrupowanie frustratów i dewiantów moralnych. Oba te ugrupowania nadal chcą reprezentować ludzi pracy i ateizować państwo - oceniał Stanisław Fudakowski. - Ostatni atak na Krzyż wiszący w sejmie jest tego dowodem - stwierdził.
Opozycjoniści podkreślili też rolę Kościoła Katolickiego w obronie wartości narodowych oraz służących dobru rodziny. - Tu pod gdańskimi Krzyżami musimy sobie przypomnieć, że w najtrudniejszych momentach naszej walki był z nami papież, był Krzyż na Mszach św., byli księża, było wsparcie Kościoła dla rodzin represjonowanych w stanie wojennym. Musimy tu powiedzieć jasno: nie pozwolimy obrażać naszej wiary, kościoła i duchowieństwa. Jako ludzie Solidarności i katolicy, jesteśmy traktowani przez rządzących i większość mediów jako ludzie drugiej kategorii - odczytywał treść oświadczenia. - Moralnym obrońcą rodziny przed deprawacją jest Kościół Katolicki. Dlatego też Kościół stał się w Polsce celem ataków lewacko-nihilistycznej propagandy. W tym ataku dostrzegają nie tylko swoje cele polityczne, ale także chcą zepchnąć Kościół Katolicki na margines życia społecznego - oceniał.
- Jeżeli w Polsce ma być ład moralny, to powinniśmy wymagać od rządzących aby umieli ocenić, kto jest godny sprawowania władzy - mówił Czesław Nowak, prezes Stowarzyszenia Godność. Poinformował także, iż wobec braku zainteresowania losem osób represjonowanych w czasie staniu wojennego przedstawiciele tych środowisk złożyli w sądzie odpowiednie pozwy o odszkodowanie. Z goryczą podkreślał też, że ci, którzy znaleźli się w parlamencie często dzięki hasłom mówiącym o walce w obronie sprawiedliwości społecznej, nie wywiązują się z podjętych zobowiązań. - Dlatego tu krzyczymy. Oczekujemy, że się zreflektujecie. Od 24 lat represjonowani oczekują na jakieś zadośćuczynienie - mówił Czesław Nowak. Zaapelował także o to, by senatorowie poparli projekt ustawy, która ma dać zadośćuczynienie najbiedniejszym.
- Sytuacja jest taka, że dzisiaj zbrodniarze, członkowie WRON, mają przywileje, maja opiekę państwa. Cieszą się nietykalnością, podczas, gdy ludzie, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę żyją na śmietnikach - grzmiał Bogusław Gołąb.
- Krew naszych braci stoczniowców, która wsiąkła w tę ziemię, stanowi przestrzeń naszych dzisiejszych zobowiązań. To jest zobowiązanie, które otwiera drzwi do przyszłości naszych dzieci - podkreślał Stanisław Fudakowski.
Podziękował on także za patriotyczną postawę obecnym pod pomnikiem kibicom Lechii Gdańsk.
Po modlitwie za poległych zebrani odśpiewali hymn narodowy.