Pochodząca z Gdyni europosłanka SLD Joanna Senyszyn za pośrednictwem Twittera obraziła żołnierzy wyklętych. Bohaterów broniących niepodległości Polski w walce z komunistycznym okupantem oskarżyła o... mordowanie Polaków.
Dodatkowo europosłanka nazwała żołnierzy podziemia antykomunistycznego "słusznie wyklętymi", a wcześniej w programie "Młodzież kontra" drwiła z ostatniego żołnierza ZWZ-AK Józefa Franczaka ps. "Laluś", który przez 24 lata działał w konspiracji. "Ostatni jeszcze został tam zabity w 1963 roku, bo biedak nie wiedział, że się wojna skończyła" - mówiła europosłanka.
Senyszyn odniosła się w swoim wpisie do projektu PiS, który przewiduje karę więzienia do 5 lat za oskarżanie o masowe zbrodnie polskiego podziemia z lat 1939-45 oraz za używanie słów o "polskich obozach śmierci".
Po oświadczeniach Senyszyn można by pomyśleć, że PZPR-owska propaganda o AK, WiN i innych patriotycznych organizacjach żyje w najlepsze. Tymczasem słowa europosłanki należy odczytywać jedynie jako desperacką próbę przypomnienia o sobie opinii publicznej.
Senyszyn w rzeczywistości tymi wypowiedziami kompromituje siebie i swoją partię. Dzisiaj poważni historycy, nawet ci, których trudno posądzić o prawicowe sympatie, nie spierają się zasadniczo co do zasług żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Podobnie jest z posłami RP, którzy w zdecydowanej większości głosowali za ustanowieniem 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Dzisiaj w obchodach tego święta w miastach całej Polski uczestniczą tysiące osób, oddających hołd opluwanym przez lata bohaterom. Coraz częściej możemy też przejechać przez ulice i ronda albo spacerować po placach i skwerach nazwanych na cześć polskich patriotów.
Joanna Senyszyn manipulując faktami, próbuje zaklinać tę rzeczywistość. Nie uznaje, że Polska po 1945 roku znalazła się pod zbrodniczą, komunistyczną okupacją, przed którą należało się bronić. Jej wypowiedzi korespondują z ostatnim oświadczeniem Katarzyny Bratkowskiej, która stwierdziła, że "tylko najbardziej zagorzali antykomuniści wierzą w zbrodniczość komunizmu". Może obie panie, które zdają się nie widzieć w komunizmie niczego złego, powinny na jakiś czas wyemigrować do Korei Północnej albo na Kubę...