W gdańskim kościele św. Elżbiety odbyło się spotkanie z reżyserem i operatorem Leszkiem Dokowiczem zorganizowane przez wspólnotę Effatha.
Uczestnicy spotkania wzięli udział w Eucharystii i obejrzeli film pt. „Ja jestem”, a jego autor Leszek Dokowicz opowiedział o kulisach jego powstania oraz o swoim życiu i drodze do Jezusa.
- Wielu katolików żyje na obrzeżach wiary i nie doświadcza tego, co dzieje się w centrum - mówił Leszek Dokowicz. - Dzieje się tak dlatego, że Bóg nie ukazuje tego, co najcenniejsze tym, którzy nie traktują Go poważnie.
Filmowiec opowiadał też o swoich problemach i wyrwaniu się ze środowiska twórców muzyki techno związanych z satanizmem, a także o nawróceniu. Było ono także ono początkiem jego drogi zawodowej.
- Bóg postawił na mojej drodze ludzi, którzy myśleli podobnie jak ja – wspominał Dokowicz. - A ja chciałem żyć pracując dla Boga. Nie chciałem robić nic innego. Rozmawiałem o tym z przyjaciółmi o tym, jak to zrealizować. Stąd idea tworzenia filmów mówiących o wierze i katolikach.
Grupa filmowa Dokowicza i jego przyjaciół zrealizowała wiele znaczących dokumentów filmowych, które wywarły ogromny wpływ na wielu ludzi, często do chwili ich obejrzenia nie związanych z Kościołem.
Film „Ja jestem” opowiada o cudach eucharystycznych, jakie dokonywały się na całym świecie. Główna postacią filmu jest Jezus. Zdjęcia do tego obrazu powstawały były na pięciu kontynentach. Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc, a głosu użyczył Marcin Dorociński.