51 000 głosujących i 27 projektów do realizacji na kwotę 9 960 475 zł – tak w skrócie można podsumować pierwszą edycję budżetu obywatelskiego w Gdańsku.
Jeszcze w 2010 roku prezydent Paweł Adamowicz twierdził: „Budżet partycypacyjny jest utopią i mitem, podnoszonym przez osoby, które często nie mają zielonego pojęcia o metodach zarządzania miastem”. W sierpniu ubiegłego roku prezydent zmienił zdanie i z przekonaniem mówił: „Nie mam wątpliwości, że to jeden z instrumentów pobudzania aktywności mieszkańców”. Skąd ta zmiana? Niezależnie od tego, jaka jest odpowiedź na to pytanie, budżet obywatelski w Gdańsku przestał być utopią.
Zwycięzcy i przegrani
– Udało się wprowadzić budżet obywatelski do systemu zarządzania finansami miasta po czterech latach starań – mówi Piotr Dwojacki, wiceprzewodniczący rady dzielnicy Dolny Wrzeszcz. – Wcześniej w niektórych dzielnicach odbywały się plebiscyty dotyczące wydania parudziesięciu tysięcy złotych, ale urzędnicy wciąż nie byli przekonani o potrzebie ogólnomiejskiego głosowania. Latem 2013 roku politycy rządzącej partii, czyli PO, wykonali spektakularną woltę i prezydent ogłosił: „dzielcie 9 milionów”. I gdańszczanie podzielili. Wśród zwycięskich projektów znalazły się m.in.: siłownia pod chmurką dla Brzeźna, Nowego Portu, Oruni, Stogów, Krakowca-Górek Zachodnich, Olszynki, Wyspy Sobieszewskiej oraz remont budynku Szkoły Podstawowej nr 11. Jest i remont fragmentu nawierzchni ul. Łódzkiej, a także budowa boiska piłkarskiego na terenie osiedla Zaspa Młyniec. Miłośnicy zwierząt przeforsowali budowę zadaszeń nad wybiegami dla psów w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Gdańsku. Projekty, które zostaną zrealizowane, dotyczą w większości inwestycji drogowych, rekreacyjnych i związanych z edukacją. – Z osobistego punktu widzenia powinienem może się cieszyć – projekt, którego byłem współ- autorem, był jednym z wygranych – mówi Piotr Dwojacki. – Nie mam jednak poczucia euforii, bowiem przegrało sporo projektów lepszych, ciekawszych, bardziej dopasowanych do potrzeb lokalnych społeczności. Przegrały z powodu „złego urodzenia” – dotyczyły bowiem mniejszych dzielnic, a wyeliminowane zostały na skutek zasad przyjętych przez miejskich włodarzy i radnych. W głosowaniu nad projektami do budżetu obywatelskiego wygrali najsilniejsi. Potwierdził się pogląd, że mieszkać w najmniejszych dzielnicach znaczy mieć najmniejsze szanse. Rada Miasta świadomie stworzyła strefę „wykluczenia budżetowego”. Nie będzie łatwo przekonać mieszkańców tych dzielnic, że warto wykazywać się z podobnymi inicjatywami w przyszłości – dodaje.
Urzędnicy pytają o efekty
Zasady, o których mówi Piotr Dwojacki, to choćby głosowanie nie w dzielnicach, a w okręgach wyborczych. W Gdańsku są one skonstruowane tak, że łączą nawet bardzo odległe, zupełnie niepowiązane społecznie dzielnice, których mieszkańcy mają kompletnie odmienne priorytety. To sztuczne twory, nie biorące pod uwagę ani historii, ani geografii, ani powiązań transportowych, nie mówiąc o społecznych. Taki podział był wielokrotnie krytykowany przez działaczy miejskich, ale radni Gdańska nie dali się przekonać do zmiany rejonów głosowania. Czy może to świadczyć o politycznym (wyborczym) kontekście wprowadzenia budżetu obywatelskiego? Wśród dzielnic przegranych znalazły się Brętowo i Niedźwiednik – ich mieszkańcom nie udało się przeforsować żadnego własnego projektu. – W pilotażowym projekcie przyjęto podział na Okręgi Konsultacyjne, celem sprawdzenia, jak taki podział pozwoli na realizację zadania – mówi Piotr Kowalczuk, pełnomocnik prezydenta miasta Gdańska ds. inicjatyw i konsultacji społecznych. – Środki dzielone na dzielnice to środki rad dzielnic i osiedli. Dzielnice mogą je wydatkować w dowolny sposób. Po pilotażu trzeba rozważyć znaczenie dzielnic funkcjonalnych, miejsc, w których żyjemy i zaspokajamy podstawowe potrzeby. Szerzej niż jedna dzielnica, mniej niż cały okręg. Uściślić należy też katalog zadań, by wykluczyć wszelkie nieporozumienia interpretacyjne. Na stronie www.gdansk.pl/budzet-obywatelski umieściliśmy ewaluacyjną ankietę. Pytamy o mocne i słabe strony oraz konkretne rozwiązania do nowej edycji. Zebrane dane umieścimy na tej stronie i przekażemy radnym miejskim, którzy będą podejmowali decyzję o kolejnej edycji budżetu. Najpóźniej w październiku musiałoby się odbyć głosowanie, tak by cały rok 2015 był na realizację zadań – tłumaczy.
Czas na przetargi
Działacze ruchów miejskich w Gdańsku już przygotowują się do przyszłoroczej edycji budżetu obywatelskiego. Chcą, by zmieniły się niektóre zasady i głosowanie odbywało się w dzielnicach, a nie w okręgach wyborczych. Skrzykują się na portalach społecznościowych, organizują panele obywatelskie. Wszystko po to, by za rok wywalczyć nie tylko większe pieniądze przeznaczone na budżet obywatelski, ale także lepsze zasady ich podziału i głosowania. Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska i Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku zajmą się teraz organizacją i rozstrzygnięciem przetargów dla wygranych projektów. Realizacja inwestycji odbędzie się jeszcze w tym roku.