Sanktuarium w Łostowicach. – Papież Polak jest znakiem takich wartości jak miłość, solidarność, dialog, szacunek dla wierzących inaczej. To wartości, które nikomu nie zagrażają – mówi ks. kan. Ryszard Gros, proboszcz parafii bł. Jana Pawła II.
Otym, że będzie budował kościół, dowiedział się pod koniec lutego 2011 roku. Później wypadki potoczyły się szybko. Było spotkanie z prezydentem, na którym miasto notarialnie przekazało ziemię pod powstającą parafię. – Jest zupełnie naturalną rzeczą, że parafia dostaje na budowę kościoła grunt z bonifikatą. Tak dzieje się nie tylko w przypadku kościołów. Dotyczy to wszystkich, którzy otrzymują grunt na cele publiczne – wyjaśnia Kazimierz Koralewski, gdański radny wybrany z okręgu nr 2, obejmującego swoim obszarem Łostowice. Podkreśla jednak, że środowiska ateistyczne wykorzystają każdą możliwość, aby wyrazić swój sprzeciw wobec budowy świątyń. – Zwykle temat podejmują pisma niszowe. Tym razem sprawą zajęła się „Gazeta Wyborcza” – zauważa radny.
Kręte drogi
Początkowo pojawiły się głosy, że ma być to replika bazyliki św. Piotra. I ten właśnie temat podjęły media. – Pisano, że to nie pasuje do nowoczesnego otoczenia. Pomysł nazywano nawet potworkiem architektonicznym – przypomina Kazimierz Koralewski. Na projekt rozpisano konkurs. Niestety ten, który zwyciężył, nie spełniał norm wynikających z charakteru obiektu.
Nie tylko w samej liturgii, ale także w architekturze kościelnych budowli niezwykle ważny jest element sacrum. Diecezjalna komisja zajmująca się architekturą sakralną wybrała do realizacji inny. Wkrótce okazało się, że jego wieża jest zbyt wysoka. Zaistniała więc potrzeba zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. – Plan zagospodarowania przestrzennego można zmieniać. Kiedyś w Radzie Miasta podejmowaliśmy decyzję, żeby już po fakcie zmienić taki plan. Deweloper zbudował zbyt wysoki budynek. Działo się to w czasie, gdy ludzie wpłacali pieniądze na mieszkanie jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Gdybyśmy tego nie zrobili, oni nie otrzymaliby swoich mieszkań – opowiada Koralewski. Wydawało się, że sprawa budowy świątyni jest prosta. Projekt jednak ugrzązł w gdańskim magistracie. A stan taki trwał przez dwa i pół roku. Niemożność rozpoczęcia budowy, spowodowała, że 21 stycznia metropolita przesłał na ręce prezydenta list, w którym zrezygnował z realizacji zatwierdzonego przez kurię projektu autorstwa inż. Wiesława Kupścia. „Nie chciałbym, aby w okresie przygotowań do uroczystości kanonizacji bł. Jana Pawła II (który odbył dwie pielgrzymki do Gdańska – w 1987 i 1999 r.) oczekiwanie na zatwierdzenie niniejszego projektu stało się przedmiotem jakiejkolwiek polemiki i niepotrzebnych napięć” – napisał arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.
Kaplica to za mało
– Nowej wspólnocie przybywa grup duszpasterskich – mówi ks. Ryszard Gros. – Mamy tu trzy róże Żywego Różańca, są ministranci, kandydaci, drużyna harcerska, neokatechumenat, schola – wylicza. – W niedzielę w kaplicy brakuje już miejsca. Sporo ludzi, zwłaszcza na Mszy dla dzieci, stoi przed wejściem – dodaje. Podkreśla, że od samego początku odczuwa przychylność mieszkańców. – Na poświęcenie placu i krzyża przybyło kilkaset osób – zaznacza. Oprócz metropolity gdańskiego, abp. Sławoja Leszka Głódzia, obecni byli także bp Ryszard Kasyna, ówczesny sufragan oraz abp senior Tadeusz Gocłowski. Byli także przedstawiciele władz samorządowych: prezydent Gdańska Paweł Adamowicz oraz Magdalena Kołodziejczak, wójt Pruszcza. Część parafii leży bowiem na terenie gminy Pruszcz. Proboszcz traktuje wyjątkowe wezwanie, pod jakim ma być budowana świątynia, jako wyróżnienie. – To także wyróżnienie dla samego Gdańska – podkreśla. – W tym miejscu, wśród mieszkających tu młodych ludzi, których często określa się mianem pokolenia JP2, budowana jest świątynia, która ma się stać miejscem spotkania z błogosławionym papieżem i jego nauczaniem. Już dzisiaj przychodzą tu młodzi ludzie „załatwiać” swoje sprawy z papieżem. Czasem są to osoby poranione, osamotnione, mieszkające daleko od swoich rodzinnych domów. W tym miejscu też czują jego obecność. Przychodzą nie tylko na Msze, ale często zostają dłużej, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem. Co ważne, to nie tylko parafianie – opowiada. Wspomina także o wysłuchanych prośbach. – Jest kilka małżeństw, które wyprosiły sobie dar potomstwa. Przez lata starali się o dziecko, a dzisiaj są przekonani, że właśnie tutaj otrzymali tę łaskę – dodaje. Od samego początku pojawiają się tu też ludzie, którzy ofiarowują jako wota złote przedmioty. Są wśród nich złote łańcuszki, kolczyki, a nawet zaręczynowe pierścionki.