Z amerykańskim świeckim misjonarzem, założycielem wspólnot "Mężczyźni św. Józefa", rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Ks. Rafał Starkowicz: Kościół jest często postrzegany jako miejsce dla kobiet. Co zrobić, żeby skutecznie ewangelizować mężczyzn?
Donald Turbitt: Większość mężczyzn kocha Boga, ale nie lubi spotkań w kościele. Jeżeli damy im dobrą, męską atmosferę, przyjdą sami z siebie, a z czasem zaczną uczęszczać na Msze św. Moim celem było stworzenie okazji, aby mężczyźni spotykali się ze sobą poza Mszą św. By dzięki temu mogli stać się częścią grupy.
Jaka jest przyczyna tego, że mężczyźni nie lubią chodzić do kościoła?
Dzieje się tak głównie z tego powodu, że kościół jest wypełniony kobietami i dziećmi. Mężczyźni myślą, że gdy tam się znajdą, stracą coś ze swojej męskości.
Czy sposób, w jaki do zgromadzonych przemawiają kapłani, nie jest tego przyczyną?
Nauczam często w grupach mieszanych. Kiedy w sali jest 75 proc. kobiet i 25 proc. mężczyzn, zawsze mówię do większości. Kobiety są bardziej uczuciowe i entuzjastycznie przyjmują nauczanie. Gdyby mężczyźni nauczali mężczyzn, robiliby to inaczej.
To takie sprzężenie zwrotne?
Dokładnie tak jest. Jedno napędza drugie.
A jak relacja z Bogiem powinna przekładać się na ich działanie w rodzinie?
Jako mężczyźni jesteśmy powołani do tego, byśmy byli tymi, którzy służą rodzinie, ale także przewodzą wierze. To nam została dana siła, aby chronić rodzinę, ale również ją nauczać. W ciągu dnia mężczyźni pracują poza domem. Powinni także pracować w domu nad formowaniem rodziny.