Wiara w magiczną moc relikwii i modlenie się do nich o sprawienie cudu to bałwochwalstwo. Katolicy nie oddają czci przedmiotom, lecz świętym, którzy cieszą się łaską Boga.
Średniowieczny człowiek peregrynował po całej Europie, odwiedzając miejsca kultu Maryi i świętych. We wszystkich większych sanktuariach mógł kupić różnego rodzaju dewocjonalia. Dużą popularnością cieszyły się dzwoneczki, grzechotki i gwizdki. Powszechnie wierzono, że wygrywane na nich melodie odpędzają demony i złą pogodę. Należało jednak wcześniej dotknąć nimi świętej relikwii (łac. "reliquiae" - szczątki, resztki) lub cudownego wizerunku.
Z kolei moc uzdrawiania miały posiadać rozmaite płyny związane z relikwiami. Na przykład rozrzedzana krew świętego czy wypływające systematycznie z jego ciała oleje. Dlatego w sanktuariach sprzedawano specjalne ampułki, które po napełnieniu cudowną cieczą, pielgrzymi mogli zabrać do domu i stosować jako lekarstwo. Ampułki noszono na szyi w charakterze... talizmanu.
Więcej na temat średniowiecznych pielgrzymek i czczenia świętych szczątków można dowiedzieć się z ciekawej wystawy dostępnej dla zwiedzających w gdańskim Muzeum Archeologicznym. Oglądając ekspozycję ogarniają nas jednak wątpliwości. Czy przypadkiem średniowieczny kult relikwii nie był rodzajem bałwochwalstwa? Zabobonną praktyką? Czy noszenie ampułki ze świętym płynem zawieszonym na szyi znacząco różni się od wiary w magiczne właściwości pierścienia atlantów czy amuletu feng shui? Czy nasze podejście do relikwii zmieniło się na przestrzeni lat?
Zmarły niedawno, wybitny historyk Kościoła ks. prof. Jan Kracik podkreślał, że kult relikwii rodził się oddolnie i nie wynikał z doktryny chrześcijańskiej. Jego korzeni trudno także doszukać się zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Pierwsi chrześcijanie czcili swych męczenników, dbali o ich pochówek, spotykali się przy ich grobach na modlitwę i Eucharystię. Natomiast "nie gromadziła ich jakakolwiek fascynacja doczesnymi szczątkami zmarłych, tylko żywa wiara w zmartwychwstanie i obcowanie świętych". Jednak już w średniowieczu relikwie były jednym z najważniejszych elementów ludowej pobożności. Z czasem ich kult zdobył popularność wśród koronowanych głów i zyskał uznanie w oczach niektórych kościelnych hierarchów. Szczątki świętych stały się obiektem czci, a jednocześnie środkiem płatniczym ówczesnej Europy. Były wykradane, masowo rozdrabiane i fałszowane.
Ten postępujący proces wzbudzał kontrowersje i rodził wątpliwości teologiczne. Św. Tomasz z Akwinu nauczał, że w relikwiach nie tkwi żadna siła: "Proch ma bowiem zmartwychwstać nie sam z siebie, lecz z Boskiego postanowienia". Mistrza Eckhart pisał: "Ludzie, czego szukacie w martwej kości? Czemu nie poszukujecie żywej świętości, która dać może życie wieczne?". Także benedyktyński teolog Guibert z Nogent sprowokowany kultem zęba Pana Jezusa wprost stwierdził, iż cześć oddawana relikwiom (tylko autentycznym) jest co najwyżej dopuszczalna. Nikomu natomiast nie jest "konieczna do zbawienia".
Katechizm Kościoła Katolickiego niewiele mówi na temat kultu relikwii. Wskazuje jedynie, że ta forma pobożności, choć jest kontynuacją życia liturgicznego Kościoła, to go nie zastępuje. Wiara w magiczną moc relikwii i modlenie się do nich o sprawienie cudu, to bałwochwalstwo. Jako katolicy wierzymy w świętych obcowanie i ich orędownictwo u Stwórcy. Nie czcimy przedmiotów, lecz tych, którzy już oglądają Boga i cieszą się Jego łaską. Poprzez relikwie oddajemy też cześć Panu, dziękując Mu za świadectwa życia świętych jakie nam pozostawił. Warto o tym pamiętać szczególnie teraz ‒ po kanonizacji Jana Pawła II.