Z prof. dr. hab. Myronem Jankiwem, konsulem generalnym Ukrainy o wyborach prezydenckich, sytuacji politycznej Ukrainy i stosunku do głosowania mieszkających w Polsce obywateli Ukrainy rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Ks. Rafał Starkowicz: Czym dla Ukrainy są obecne wybory prezydenckie?
Myron Jankiw: Każde wybory są ważnym wydarzeniem w państwie. Tak jest też na Ukrainie. Ale po Majdanie są szczególnie ważne. Chcemy ukształtować demokratyczne rządy, które będą patrzeć na Europę i Unię, abyśmy szli drogą, która wiedzie nasze państwo do dobrobytu, pokoju i demokracji. Chcemy wybrać prezydenta, by na Ukrainie był taki rząd i władza, które nie doprowadzą do kolejnych Majdanów i podobnych wydarzeń. Wielu Ukraińców chce wybrać prezydenta, który doprowadzi Ukrainę do sukcesu.
To trudne zadanie, kiedy w niektórych obszarach kraju toczy się wojna, giną ludzie…
- Mamy tylko dwa takie obwody: doniecki i ługański. To przecież nie cała Ukraina. Mamy 27 obwodów. W nich wybory będą skuteczne, a frekwencja będzie wysoka. Zgodnie z ustawodawstwem takie wybory będą ważne. Mieszkańcy obwodów donieckiego i ługańskiego też chcą głosować. Są jednak zastraszeni. Separatyści, terroryści, prowokacje ze strony Rosji… Rosja chce, aby Ukraina była jej państwem satelickim. Walczy z integralnością Ukrainy. Jeszcze dziesięć lat temu nie uwierzyłbym, że Rosja może podejmować takie okropne agresje przeciw ukraińskiemu narodowi. Ale wybory odbędą się i będzie wszystko w porządku.
Putin wczoraj powiedział, że uzna prezydenta Ukrainy…
- Ale co on ma powiedzieć, skoro te wybory się odbędą. On to wie. Putin dużo mówi, ale tak samo dużo kłamie. Mówił, że wycofa wojska znad ukraińskiej granicy. Jednak tak się nie stało. Nie wypada prezydentowi wielkiego państwa co innego mówić, a co innego robić. Niech rządzi Rosją, a nie Ukrainą. Ukraina ma swój legalny rząd i samorządy. Teraz wybierzemy prezydenta. A on niech się zajmuje biedą w Rosji, na Syberii i w innych miejscach, a nie straszy bronią gazową… Dlaczego w ogóle mamy komentować jego słowa i działania? Przecież wybory mają miejsce na Ukrainie. Putinowi trudno dzisiaj wierzyć. Wbrew międzynarodowemu prawu zabrał Krym. Jest agresorem…
Czy reakcja świata jest odpowiednio zdecydowana?
- Mamy wsparcie. Zarówno w ONZ, jak i w demokratycznych krajach. Może chcielibyśmy jeszcze więcej. Ale ja wierzę, że cały świat będzie z Ukrainą. Przecież wszyscy widzą, kim jest Putin.
Ile obwodów wyborczych działa poza Ukrainą?
- Mamy w prawie każdym państwie europejskim „dzielnice”. Ukraińcy mieszkają w całej Europie. W Mołdawii zgłosiło się np. ok. 50 tysięcy chętnych, by wziąć udział w wyborach. Jest duża wspólnota w USA i Kanadzie. W Polsce są cztery „dzielnice”. Mieszczą się w Warszawie, Krakowie, Lublinie i Gdańsku. W każdej z nich przeprowadzane są wybory. Gdańska „dzielnica” obejmuje cztery województwa: warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie, pomorskie i kujawsko-pomorskie. Myślę, że jeżeli na wybory przybędzie 600 osób, to będzie dobra frekwencja.