Już od 26 lipca przez trzy tygodnie Gdańsk będzie żył Jarmarkiem Dominikańskim.
Jak dumnie zachwalają jego organizatorzy, Międzynarodowe Targi Gdańskie, odbędzie się po raz 754, powołując się na średniowieczne jeszcze tradycje. W 1260 roku klasztor o. dominikanów otrzymał od papieża Aleksandra IV przywilej udzielania odpustu w dniu święta ich założyciela, św. Dominika. Celem jarmarku było nakłonienie wiernych do uczestnictwa we Mszy św. odpustowej. Dzięki temu mogli otrzymać sto dni odpuszczenia cierpień czyśćcowych. Od początku więc świętowanie miało przede wszystkim charakter nabożny. Tradycja organizowania Jarmarku św. Dominika ustała wraz z wybuchem II wojny światowej. Reaktywowano go dopiero w roku 1972.
Przez wiele lat, raz z większym, drugi raz z mniejszym udziałem ojców dominikanów. Ich klasztor położony jest w samym sercu Gdańska, w środku imprez jarmarkowych. Tegoroczne świętowanie wydaje się jednak zupełnie inne. Przeor dominikanów o. Maciej Mogielski OP został zaproszony na oficjalne otwarcie i w zasadzie udział zakonników w jarmarku na tym się kończy. W niedzielę 27 lipca o godz. 13 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. odpustowa. Program przedstawiony przez organizatorów i władze miasta na konferencjach prasowych wskazuje na nagromadzenie się w tym samym czasie wielu imprez, szczególnie w ostatni weekend lipca.
Spotkania, konferencje, wykłady, koncerty i wszechobecny handel. Gdzieś w tym wszystkim zgubił się św. Dominik. Jeszcze nie tak dawno temu organizowano imprezy plenerowe z udziałem zakonników, warsztaty tematyczne, spotkania, nocne zwiedzanie klasztoru. Ucichło. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zachęca wszystkich gdańszczan, z urodzenia i zamiłowania, do udziału w IV Światowym Zjeździe Gdańszczan. Jego tradycją jest wspólne zdjęcie na Długim Targu na jego zakończenie, czyli 27 lipca o godz. 13. Dlaczego prezydent zaprasza wszystkich do wspólnego zdjęcia akurat w chwili odprawiania Mszy św. odpustowej u o. dominikanów?
Anna Czekanowicz-Drążewska, dyrektor Biura Prezydenta ds. Kultury uważa, że przecież nie ma obowiązku chodzenia do kościoła albo można sobie wybrać inną godzinę. Korzystanie z wizerunku świętego dla celów komercyjnych jest na porządku dziennym, ale udział w jakże ważnej Mszy św. odpustowej, niekoniecznie. Wydawałoby się, że zbieżność godzin Mszy św. i zdjęcia na Długim Targu to niedopatrzenie, jednak odpowiedź dyrektor ds. kultury nie pozostawia złudzeń. Czy można to jeszcze naprawić?