O szaleńczym rajdzie przez Monciak oraz sopockie molo i o tym, jak zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości, z Jackiem Karnowskim, prezydentem Sopotu, rozmawia Jan Hlebowicz.
Jan Hlebowicz: W ostatnią sobotę 32-letni mężczyzna wjechał na sopocki deptak i molo. Potrącił ponad 20 osób. W kontekście tego tragicznego wydarzenia wciąż otwarte pozostaje pytanie, jak skutecznie zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości.
Jacek Karnowski: Zależy mi, by osoby decyzyjne w Policji zobaczyły, że Sopot to nie śpiące 36-tysięczne miasto. Sopot to miasto tętniące życiem, również nocnym, popularne szczególnie latem. Piękna pogoda sprzyja dobrej zabawie. Ważne, by była to zabawa bezpieczna i z poszanowaniem prawa. Sopot żyje z turystyki; goście, wczasowicze są u nas mile widziani, ale chcemy, aby zarówno oni, jak i mieszkańcy czuli się u nas bezpiecznie, a za bezpieczeństwo odpowiada głównie Policja. Straż Miejska może i chce ją w tym wspierać. Jesteśmy otwarci na współpracę, wręcz pragniemy jej.
W specjalnym oświadczeniu zaapelował pan do Policji, by zwiększyła liczbę patroli. Wiemy, że w najbliższy piątek i sobotę tak się stanie. To jednorazowa akcja?
Zmiana jest potrzebna. Po to apelowałem do Policji o współpracę, aby zaczęła się ona układać lepiej, żeby w ogóle była. Bezpieczeństwo w naszym mieście jest naszą wspólną sprawą. Moje dotychczasowe apele nie przynosiły wystarczających rezultatów, traktowano to jako wojnę z Policją...
Policja broni się, że zwiększenie liczby patroli latem jest trudne głównie ze względów finansowych.
Miasto w ramach swoich możliwości wspiera finansowo Policję. Zarówno oferując płatne nadgodziny w weekendy, jak i poprzez zakup paliwa czy sprzętu. To miasto zbudowało komendę Policji w Sopocie, co jest ewenementem w skali kraju.
W całej sprawie dziwi to, że rozpędzony samochód, mimo zgłoszeń od Policji z Gdyni, bez problemu wjechał na Monciak i dotarł do mola. Przecież Sopot jest monitorowany. Dlaczego nikt nie zareagował wcześniej na jadącego zygzakiem kierowcę?
Również mnie bulwersuje to, że pędzące auto jedzie przez dwa miasta i żaden patrol Policji nie reaguje, a służby jedynie przekazują sobie informacje o tym fakcie. Mam nadzieję, że zostanie to wnikliwie zbadane, wyjaśnione i zostaną wyciągnięte wnioski na przyszłość.
Monitoring okazał się nieprzydatny?
Miasto zbudowało system monitoringu i na życzenie Policji go jej przekazało. Szkoda, że monitoring nie jest wykorzystywany tak, jak należy, czyli do prewencji. Niestety, służy jako zabezpieczenie dowodu w sprawie, a to nie o to chodzi.
Policja poinformowała, że wprawdzie obraz z kamer jest nagrywany non stop, ale nie ma pracownika, który całodobowo obserwowałby monitory. To kuriozalna sytuacja.
Zaproponowałem pani komendant współfinansowanie osoby do obsługi monitoringu. Czekam na odpowiedź.
Straż Miejska w Sopocie, jak wynika z informacji podanych na stronie Urzędu Miasta, także dysponuje monitoringiem. Dlaczego w takim razie zareagowała tak późno?
Dyżur nocny w centrali pełni jeden strażnik. W tym czasie przyjmował zgłoszenie dotyczące innej interwencji w mieście.
Według opinii wielu osób strażnicy miejscy zajmują się głównie wlepianiem mandatów czy kontrolowaniem ludzi pijących piwo na plaży. Nie ma ich tam, gdzie są szczególnie potrzebni - podczas bójek, napadów etc. Czy obecność Straży Miejskiej w Sopocie w takim kształcie, jak obecnie, jest uzasadniona?
Do interwencji podczas bójek i napadów jest przede wszystkim Policja. Straż Miejska istnieje po to, by ją wspierać. Te służby mają być kompatybilne, ale nie powinny się nawzajem wyręczać. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, obecność Straży jest absolutnie konieczna. Zaproponowałem, by w najbliższy weekend powstały wspólne, mieszane patrole Policji i Straży, bo strażnicy znają bardzo dobrze miasto, jego specyfikę i stanowić mogą doskonałe, profesjonalne uzupełnienie Policji. Dzisiaj podpisałem dokumenty o zatrudnieniu kolejnych trzech funkcjonariuszy Straży Miejskiej.
A może zamiast większej liczby patroli Policji czy Straży Miejskiej wystarczyłoby zainwestować w zapory wysuwane z jezdni? Podobny pomysł sprawdza się w wielu miastach na świecie. Dlaczego nie w Sopocie?
Podczas wczorajszego spotkania u wojewody pomorskiego rozmawiałem ze służbami, które odpowiadają za bezpieczeństwo. Wszyscy zgodnie potwierdzają: żadnych dodatkowych zapór, słupków ani innych wymyślności. Opóźniają tylko akcję ratunkową. I tak straż pożarna musiała specjalistycznym sprzętem wycinać słupki, by wjechać na Monciak. Absolutnie nie możemy sobie na to pozwolić.