- Byłam wiecznie odrzucana. W końcu pomyślałam: "Chcę umrzeć. Boże, jeżeli jesteś, pomóż mi". I Pan odpowiedział. Kiedy poszłam do spowiedzi i kapłan modlił się nade mną, poczułam się kochana przez Boga. Jak nigdy wcześniej - słowa świadectwa Magdy sprawiały, że przechodnie zatrzymywali się ze zdziwieniem bądź z grymasem na twarzy przyspieszali kroku. Nikt nie pozostawał obojętny.
Popularny sopocki "Monciak" za sprawą ulicznej ewangelizacji, zorganizowanej w sobotę 23 sierpnia przez członków wspólnot zrzeszonych w Szkole Nowej Ewangelizacji, stał się miejscem głoszenia Dobrej Nowiny. Na nieustannie tętniącym życiem deptaku, który zwłaszcza w weekendowe wieczory nawiedzają tłumy spragnionych dobrej zabawy wczasowiczów, zagościły przedstawienia ewangelizacyjne, scenki i pantomimy. Grupy ewangelizacyjne zagadywały przechodniów, dzieląc się swoim doświadczeniem wiary. Wielu wręczano także teksty z Pisma Świętego, zapisane na papierowych serduszkach. - Jest to ewangelizacja związana z końcem wakacji. Chcieliśmy wyjść do tych ludzi, którzy przyjechali do Sopotu. Chcemy skorzystać z tego pięknego miejsca, by dać świadectwo i mówić o Bogu - wyjaśnia ks. Jacek Socha ze SNE. - Dzielimy się tym, co mamy najlepszego - Bożą miłością. Nie możemy tego zatrzymywać dla siebie - dodaje Ewa Kanafa, koordynatorka wydarzenia.
Ewangelizację poprzedziła Msza św. w kościele św. Jerzego. Tam również przed wystawionym Najświętszym Sakramentem trwała adoracja połączona z modlitwą uwielbienia, wspierająca zarówno głoszących, jak i przyjmujących Boże słowo. - Pomysł zorganizowania tej ewangelizacji zrodził się pod koniec kursu Paweł, który odbył się w tym roku w Orlinkach - relacjonuje pani Ewa. - To spontaniczna, oddolna akcja ludzi z różnych wspólnot związanych ze Szkołą Nowej Ewangelizacji - podkreśla ks. Jacek. Członków SNE w akcji wsparli także przedstawiciele zaprzyjaźnionych wspólnot, m.in. pochodzący z Malborka dk. Czarek Ejsymont, studiujący w elbląskim seminarium.
Głoszący podkreślali darmowy wymiar Bożej miłości oraz wolność, jaką przynosi spotkanie z Jezusem. - Świat mówi, że Bóg zabiera wolność. To nieprawda. Bóg daje wolność. Kiedy Go spotkałam, poczułam się dzieckiem Boga. Pytałam: "Za darmo? Przecież za wszystko muszę płacić... A Ty mi dajesz wolność za darmo?" - mówiła Magda.
- Może myślisz, że sobie sam poradzisz ze swoją grzesznością. Ja też tak myślałem. Ale z każdym dniem było tylko gorzej. Powiedziałem: "Jeżeli jesteś, zmień moje życie". I przyszedł do mnie Jezus. To były 3 minuty modlitwy. Stanęło mi w oczach całe życie. Zobaczyłem wszystkie moje grzechy. Ale Bóg powiedział: "To nieważne, co robiłeś wczoraj. Ważne, co będziesz robił jutro" - dzielił się Robert.
Wielkie wrażenie na przechodniach zrobiła także scenka, która wyjaśniała, że zapomnienie o Bogu i niewiara nie ratują przed doświadczeniem cierpienia i zniewolenia.
- Kim jesteś? - wołała spętana sznurami dziewczyna.
- Twoim grzechem - odpowiadały zakapturzone postacie.
- Ale ja nie wierzę w grzech! - krzyczała.
- Nie musisz - ryczeli napastnicy, ciągnąc ją w dal.
Dalszy dialog był jeszcze bardziej dramatyczny.
- Gdzie mnie zabieracie?
- Do piekła.
- Ale ja nie wierzę w piekło.
- Nie musisz!
Podczas akcji wiele osób podejmowało rozmowę z członkami wspólnot. Jak podkreślają organizatorzy, warto byłoby zorganizować tę ewangelizację dla nawrócenia chociażby jednej osoby. - Może dzisiaj na "Monciaku" ktoś usłyszał słowo Boga, jedno zdanie, które poruszyło jego serce. Dla niego to może być początek - mówi E. Kanafa.