- Uważam, że wszyscy jesteśmy ludźmi tej jednostki. Wszyscy, którzy dołożyli jakąkolwiek cegiełkę do jej działalności - mówi Dariusz Terlecki, prezes stowarzyszenia KRS Formoza.
W miniony weekend, w jednym z położonych na Pojezierzu Kaszubskim ośrodków zebrali się członkowie i sympatycy Stowarzyszenia Kulturalno-Rekreacyjno-Sportowego Formoza.
- To pierwsze takie spotkanie, podczas którego w jednym miejscu zebrali się przedstawiciele wszystkich pokoleń żołnierzy Formozy. Są tutaj dzisiaj ci, którzy ją tworzyli, są żołnierze, którzy obecnie w niej służą, a także sponsorzy, którzy ją wspierają - wyjaśnia prezes.
W spotkaniu uczestniczył twórca i pierwszy dowódca jednostki, kmdr Józef Rembisz. Na prośbę członków KRS Formoza wyraził on zgodę, aby stać się patronem stowarzyszenia KRS Formoza. Jego podobizna znalazła się też na okolicznościowej monecie, wręczonej wszystkim uczestnikom uroczystości. - Pan komandor jest członkiem stowarzyszenia. Od dnia dzisiejszego także jego patronem - stwierdza Dariusz Terlecki.
Prezes KRS Formoza wraz z kmdr. Józefem Rembiszem, pierwszym dowódcą jednostki ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość - To jedna z niewielu jednostek w Wojsku Polskim, która przetrwawszy przeobrażenia ustrojowe, pozostała w dalszym ciągu siłą gotowa do tego, by bronić Polski. Do tego też została stworzona - mówił kmdr Rembisz. - Jednostka nie miała realizować jedynie doraźnych celów, ale służyć Polsce, zawsze wówczas, gdy Polska tego będzie potrzebowała - dodał. - Pragnę podziękować panom sponsorom, że pamiętają o jednostce, która gdzieś tam wykonuje zadania, o których dzisiaj najczęściej nie wiemy. Taka jest jej rola - stwierdził.
Zgromadzeni wysłuchali także słowa, które skierował do nich przebywający za granicą kmdr Dariusz Wichniarek, dowódca Formozy. Szef szkolenia w imieniu dowódcy zaprosił obecnych na spotkaniu rezerwistów i sponsorów na uroczystość wręczenia sztandaru jednostce, które odbędzie się 23 września. Wydarzenie będzie połączone z obchodami jej święta.
- Pierwszym zadaniem naszego spotkania jest integracja środowiska. Chcemy także uhonorować sponsorów. Przecież nie muszą nas wspierać. Robią to z własnej woli, dlatego, że ʺczują bluesaʺ, mają tę żyłkę militarną i lubią "specjalsów". Tak naprawdę wyciągają ze swojego portfela coś, co mogliby dać swoim dzieciom - podkreśla prezes KRS Formoza.
Spotkanie było okazją do wspólnego zdjęcia ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Uczestnicy spotkania spontanicznie zebrali pieniądze przeznaczone na pomoc dla dziecka jednego ze swoich kolegów. - Syn urodził się podczas mojego pobytu na misji. Miał być zdrowym, wesołym dzieckiem. Niestety ma rozszczep kręgosłupa a także przepuklinę oponowo-rdzeniową. Dziecko z powodu wodogłowia miało też operację wszczepienia zastawki, pozwalającej na kontrolę przepływu płynu mózgowo-rdzeniowego. Dzisiaj wymaga kosztownej rehabilitacji. Potrzeby są wiele większe niż to, co NFZ może zaoferować. Dzięki rodzinie, znajomym i kolegom z pracy nie jestem w tej walce sam - stwierdza żołnierz.
Członkami rzeczywistymi powstałego w 2013 roku stowarzyszenia KRS Formoza mogą być jedynie obecni i byli żołnierze oraz pracownicy jednostki. Oprócz formowania patriotyzmu i obywatelskich postaw w społeczeństwie ich celem jest pomoc żołnierzom oraz ich rodzinom. Swoją troską obejmują zwłaszcza tych, którzy w różnych okolicznościach doświadczyli uszczerbku na zdrowiu. Zrzeszeni w KRS Formoza żołnierze i rezerwiści mają na swoim koncie szereg ekstremalnych wypraw, służących pozyskaniu środków dla poszkodowanych żołnierzy oraz chorych członków ich rodzin. W mediach w ostatnich latach szerokim echem odbiły się akcje ʺMila dla Sebastianaʺ, czy ʺMila dla Nadiiʺ. Na co dzień kierują się hasłem ʺNigdy nie zostawiamy swoichʺ.
Członkami honorowymi stowarzyszenia są sponsorzy oraz przyjaciele jednostki Formoza. Należy do nich m.in. znany koszykarz - Marcin Gortat. - Marcin miał uczestniczyć w spotkaniu. Niestety został odwołany z urlopu do Stanów Zjednoczonych. Chciał tu być, ale obowiązuje go podpisany kontrakt - dzieli się Dariusz Terlecki. - To człowiek o niezwykłej osobowości. Promuje żołnierza polskiego, i to nie tylko w kraju. Także w USA. W imieniu Marcina przybył do nas jego menager - dodaje.