Nowy numer 23/2023 Archiwum

Czuwa nad nami ksiądz Rogaczewski

Parafia pw. Chrystusa Króla. Dziś trudno znaleźć miejsce, z którego można przyjrzeć się tej budowli. Z każdej strony coś ją zasłania. Jednak dla żyjących w Wolnym Mieście Gdańsku Polaków było to jedno z najważniejszych miejsc modlitwy i spotkań, które pozwalały im trwać w nieprzychylnej rzeczywistości miasta, od 1933 roku rządzonego przez narodowych socjalistów.

Przedwojenny Gdańsk nie był miejscem sprzyjającym Polakom żyjącym w obrządku Kościoła katolickiego. Wówczas w Wolnym Mieście Gdańsku ponad 60 proc. ludności było wyznania ewangelickiego. Tylko około 30 proc. stanowili katolicy, zarówno Niemcy, jak i Polacy. W związku z tym Polacy byli w zdecydowanej mniejszości – wyjaśnia dr Karol Nawrocki, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej gdańskiego IPN.

Sami chcieli

Inicjatywa budowy kościoła dla mieszkających w Gdańsku Polaków zrodziła się w 1928 roku. – Co ważne, była to inicjatywa społeczna – dodaje Karol Nawrocki. Kierowane przez ks. Franciszka Rogaczewskiego Polskie Towarzystwo Budowy Kościoła Chrystusa Króla w Gdańsku zebrało potrzebne na realizację inwestycji fundusze i już pięć lat później na miejscu byłego Bastionu Piaskowego stanęła obecna świątynia. – Budynek, który powstał, to w ogóle nie miał być kościół, a jedynie sala spotkań gdańskiej Polonii. Tuż obok planowano budowę kościoła z prawdziwego zdarzenia: Bazyliki Polskiej w Gdańsku – dodaje Nawrocki. – Czas wojny i późniejsze lata przekreśliły te ambitne plany. Po wojnie nie było potrzeby, aby budować tu wielką świątynię dla Polaków – dodaje ks. Robert Jahns, wikariusz w parafii Chrystusa Króla. Położona na terenie parafii św. Józefa świątynia początkowo miała status kościoła rektorskiego. W październiku 1937 roku pierwszy biskup diecezji gdańskiej Edward O’Rourke podjął decyzję o powstaniu dwóch parafii personalnych dla gdańskiej Polonii. – Niestety hitlerowcy mieli w Gdańsku zdecydowaną przewagę. Senat miasta Gdańska cofnął decyzję o powołaniu parafii personalnych. W związku z tym oraz z powodu nasilających się napięć pomiędzy polskimi i niemieckimi katolikami bp O’Rourke zrezygnował z urzędu – wyjaśnia Karol Nawrocki.

Błogosławiony duszpasterz

Budynek, w zamyśle tylko czasowo, łączył jednak dwie funkcje. W głównej sali kościoła sprawowano liturgię. Pod nią znajdowały się salki, które były miejscem różnorakich spotkań dla mieszkających w Gdańsku Polaków. – Pierwszą rzeczą, którą zrobił tu ks. Rogaczewski, była wielka integracja parafian. Bez nich nie byłby w stanie wybudować kościoła. Ks. Rogaczewski sam biegał po budowie, doglądał wszystkiego, pracował fizycznie. Są zdjęcia, które to pokazują. Ten obraz żyje także we wspomnieniach parafian. Troszczył się też o budowę wspólnoty poprzez różnego rodzaju aktywność duszpasterską – opowiada ks. Robert Jahns. – Zaraz po powstaniu kościoła, bardzo wiele tu się działo pod względem kulturalnym. Były koncerty, warsztaty. Odbywały się na przykład spotkania podczas których młode dziewczyny tu, na plebanii, uczyły się gotowania. Prężnie działała wspólnota ministrancka. Chłopcy przy kościele grali w piłkę, w salkach był stół pingpongowy, działało duszpasterstwo młodzieży zrzeszonej w strukturach KSM. Ks. Rogaczewski raz w miesiącu prowadził spotkania dla młodzieży. Głosił na nich konferencje, mające na celu pogłębienie wiary – relacjonuje ks. Robert. – Mimo iż działo się to na długo przed Soborem Watykańskim II, było to niezwykle nowoczesne duszpasterstwo. Ono oprócz wymiaru tradycyjnego, było swojskie, domowe. Słowem: blisko człowieka – dodaje. Za swoją wierność Kościołowi i Polsce ks. Rogaczewski zapłacił najwyższą cenę. – To tutaj, na plebanii, 1 września 1939 roku aresztowano ks. Rogaczewskiego razem z wikariuszem, ks. Alfonsem Muzalewskim. Później była Victoriaschule w Gdańsku i obóz Stutthoff. Tam 11 stycznia 1940 w okolicach obozu został rozstrzelany. Niedługo przed śmiercią miał powiedzieć ks. Muzalewskiemu: „Przekaż moim parafianom, że z chęcią zginę za Chrystusa i za Polskę”. Był gotowy poświęcić życie za najwyższe wartości – mówi Karol Nawrocki. Sama parafia w latach 1939–1945 oddana została niemieckim pallotynom. Później przejęli ją ich polscy współbracia. Wreszcie w połowie lat 50. ponownie zawitali tu księża diecezjalni. W swojej historii wspólnota parafialna miała szczęście do nietuzinkowych pasterzy. Od 1958 roku jej proboszczem był późniejszy biskup pomocniczy Kazimierz Kluz.

W trosce o dziedzictwo

Dzisiaj stół pingpongowy stoi w tym samym miejscu. Tak jak przed wojną, ministranci, którzy na co dzień służą przy ołtarzu, spotykają się tutaj. Etos przedwojennego KSM-u podejmuje wspólnota młodzieżowa „Wieczernik”. – Formą realizacji obecności Boga i jego królowania w naszych sercach, potwierdzającą życie parafii, jest różnorodność form duszpasterskich. Żywy Różaniec, chór parafialny, zespół młodzieżowy, scholka dziecięca, lektorzy, Semper Fidelis czy nadzwyczajni szafarze Komunii św. – to wszystko pokazuje, że parafia żyje – podkreśla ks. Bartłomiej Stark, proboszcz. – Czuwa nad nami bł. ks. Franciszek Rogaczewski. On niezwykle dbał o budowanie poczucia polskości w oparciu o mocny związek człowieka z Bogiem. Jeżeli będziemy to kontynuować, jeszcze bardziej przyciągać ludzi do Boga, wierzę, że w ten sposób będziemy również budować nasz etos narodowy. Szczególnie mocno zobowiązuje nas do tego wezwanie naszej parafii – dodaje. – Dbamy o wychowanie młodzieży do odpowiedzialności, także za drugiego człowieka. Wyrazem tej troski jest chociażby fakt, że członkowie wspólnoty „Wieczernik” pomagają w przygotowaniu do bierzmowania młodzieży gimnazjalnej. Staramy się też podkreślać polskość świętowaniem uroczystości państwowych. Zawsze wtedy sprawujemy Msze za ojczyznę, podczas których kościół jest odświętnie udekorowany – podkreśla ks. Robert. – Młodzież ma świadomość tego, że ten kościół jest wyjątkowy. We współpracy z IPN organizujemy także spotkania, które mają przybliżać zarówno historię Gdańska, jak i naszej parafii. Niedawno odbyło się też spotkanie poświęcone powstaniu warszawskiemu, na które przybyła grupa rekonstrukcyjna „Radosław”. Patriotyzm jest nam dzisiaj bardzo potrzebny, by ukazywać młodzieży wartość dobra wspólnego, jakim jest Polska – dodaje. •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast