Pawłowi Adamowiczowi, urzędującemu prezydentowi Gdańska i jednocześnie kandydatowi w drugiej turze wyborów na prezydenta miasta, zadaliśmy cztery pytania przed ostatecznym głosowaniem. Odpowiedzi mogą pomóc wyborcom w podjęciu decyzji.
Jan Hlebowicz: Jak ocenia Pan inwestycje podejmowane przez Miasto Gdańsk w minionym 10-leciu?
Paweł Adamowicz: To był naprawdę złoty czas dla naszego miasta. Takiego skoku rozwojowego nie było w Gdańsku nigdy. Dokonaliśmy rzeczy niebywałej - zbudowaliśmy w mieście podstawy do mądrego, stabilnego rozwoju miasta nie tylko dla nas, ale także dla naszych dzieci i wnuków.
Co konkretnego chce Pan uczynić dla mieszkańców Gdańska podczas najbliższej kadencji?
Przede wszystkim chciałbym doprowadzić do tego, by administracja miejska była jeszcze lepsza, jeszcze bardziej sprawna i przyjazna. A poza tym dalszy rozwój komunikacji miejskiej, nowe miejsca w przedszkolach, place zabaw i boiska dla dzieci i młodzieży. Oraz skupienie się na sprawach najbliższych mieszkańcom - czyli na projektach dzielnicowych, jak ulice, chodniki itd.
Dlaczego wybór Pana gwarantuje miastu lepsze zarządzanie i rozwój niż w przypadku kontrkandydata?
Po pierwsze - doskonale znam Gdańsk i jego problemy. Tu żyję, mieszkam i pracuję. Po drugie - mam doświadczenie, mam sprawdzony doświadczony zespół współpracowników. To nie jest przecież przypadek, że Gdańsk jest liderem w pozyskiwaniu środków unijnych. Umiemy je pozyskiwać, umiemy je sensownie, z głowa wydawać. A tego wszystkiego trzeba się nauczyć. I dlatego sprawdzona fachowa ekipa to rzecz niezwykle ważna. Nie dla mnie - dla miasta.
Jakie są wartości podstawowe, którymi kieruje się Pan w życiu i zamierza kierować się podczas prezydentury?
Przede wszystkim uczciwość i prawdomówność. Nie wyobrażam sobie, by kogoś oszukać, czy okłamać. Nawet na najbardziej "gorących" spotkaniach z mieszkańcami mówiłem prawdę, nie obiecywałem rzeczy, których nie mógłbym spełnić.