„W dniu 17 grudnia roku pamiętnego polska kula z polskiej ręki zabiła brata mojego. Boże Nasz, Boże Nasz, jak ten stan wojenny skrzywdził nas”.
Kiedy Grażyna Browarczyk-Matusiak pisała słowa tego wiersza, miała niespełna 10 lat. Był rok 1984. – Wiedziałam, że Tolek (bo tak mówiłam na brata) już nigdy mnie nie przytuli, nie uśmiechnie się i nie kupi mi drożdżówki, jak miał w zwyczaju. Na papier przelewałam złość, żal i smutek. To była moja forma walki – przyznaje po latach. Trzy dni po wprowadzeniu stanu wojennego Antoni Browarczyk razem z przyjaciółmi wracał z praktyk szkolnych. W Śródmieściu Gdańska natrafili na antykomunistyczną manifestację, do której się przyłączyli. W pewnym momencie padły strzały...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.