- Oddanie dziecka do okna życia jest ostatecznością. Ale jest to na pewno rozwiązanie dużo lepsze niż śmietnik, gdzie, jak często informują media, można odnaleźć zwłoki noworodków - podkreśla ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas.
Pomysł utworzenia okna życia w Sopocie wyszedł ze strony Joanny Cichockiej-Guli, wiceprezydent Sopotu. Miasto ma sfinansować całe przedsięwzięcie, z kolei Caritas zapewni miejsce. - Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź pozytywnie odniósł się do tej inicjatywy - zapewnia ks. Steć.
Doszło już do spotkania w tej sprawie i ustalono, że idealną lokalizacją będzie Dom Hospicyjny Caritas im. św. Józefa mieszczący się przy al. Niepodległości 632. - Wspólnie z władzami Sopotu długo zastanawialiśmy się, które miejsce będzie najodpowiedniejsze. Po sprawdzeniu różnych wariantów uznaliśmy, że hospicjum to najlepsze rozwiązanie - mówi ks. Steć. - W domu hospicyjnym przez 7 dni w tygodniu działa całodobowa recepcja. W razie sygnału o pojawieniu się dziecka zawsze będzie ktoś, kto zareaguje - tłumaczy dyrektor Caritas.
Okno życia powstanie najprawdopodobniej na ścianie za rogiem hospicjum. Być może zostanie otwarte już na wiosnę. - Architekt, który zaprojektował budynek domu hospicyjnego, rozpoczął pracę nad projektem okna - informuje ks. Steć. Będzie je można otworzyć. Wewnątrz znajdzie się coś w rodzaju podgrzewanego inkubatora - tak, żeby dziecko nie zmarzło. Całość połączona będzie z systemem sygnalizacyjnym, który zaalarmuje będących w środku hospicjum pracowników, że okno zostało otwarte. W sytuacji, kiedy w oknie życia zostanie znalezione dziecko, pracownicy natychmiast wezwą na miejsce pogotowie.
Decyzja matki o pozostawieniu dziecka w oknie życia jest równoznaczna ze zrzeczeniem się praw do potomka, któremu nadawana jest nowa tożsamość. Od razu rozpoczyna się też procedura adopcyjna. W efekcie dziecko trafia do nowej rodziny.
Pierwsze okno życia w archidiecezji gdańskiej zostało otwarte przy Domu Samotnej Matki Caritas w Matemblewie. Dotychczas trafiło do niego troje dzieci. Drugie rozpoczęło funkcjonowanie w marcu ubiegłego roku w Domu Zakonnym Sióstr Salezjanek w Rumi. Jak dotąd nie musiało spełnić swojej roli.
- Daj Boże, żeby żadne dziecko nie musiało się znaleźć w sopockim oknie. Ale ważne jest, by takie miejsce istniało, bo może uratować czyjeś życie - zaznacza ks. Steć.