O posługiwaniu trudnym małżeństwom z opiekunem gdańskiego ogniska wspólnoty Sychar ks. Marcinem Bukowskim rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Ks. Rafał Starkowicz: Skąd wziął się pomysł na stworzenie ogniska wspólnoty w Gdańsku?
Ks. Marcin Bukowski: Wspólnota powstała pięć lat temu w Bojanie, gdzie byłem wikariuszem. Do Gdańska przeniosła się wówczas, gdy zostałem skierowany do pracy w parafii św. Barbary. Idea wyszła od ludzi świeckich, którzy potrzebowali pomocy. Szukali miejsca, gdzie mogliby się spotykać z ludźmi o podobnych problemach, wymieniać doświadczeniami i wzajemnie wspierać.
Podobno czasem są to ludzie od lat będący w separacji…
- Tak. To wynika z bardzo poważnego potraktowania sakramentu małżeństwa jako nierozerwalnego związku kobiety i mężczyzny. W związku z tym osoby, które są stroną porzuconą chcą zostać wierne przysiędze małżeńskiej. Jak to mówimy w Sycharze ʺczekają nie czekającʺ. Jeżeli przez wiele lat trwają w separacji, a przyjdzie taki moment, że małżonek zechce wrócić, to one są na to otwarte.
Są tacy, którzy się doczekują?
- Mamy wiele takich przypadków. Najbardziej znanym są nasi liderzy: Mirka i Jarek, którzy sześć lat po rozwodzie wrócili do siebie i teraz świadczą o tym, że mimo trudnych doświadczeń można być razem. W samym naszym gdańskim ognisku zdarza się kilka takich przypadków w ciągu roku. Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że mówimy o sytuacji, kiedy dochodzi do rozwodu lub separacji. Jest gros takich przypadków, gdzie udaje się kryzys zażegnać dużo szybciej. Dzieje się tak wówczas gdy jest to np. kryzys komunikacji, kiedy potrzebna jest jakaś terapia. Nie ma wówczas powrotów, ponieważ nie dochodzi do rozstania. Na tym zależy nam najbardziej.
Ile osób jest obecnie we wspólnocie?
- Na spotkania regularnie przychodzi ok. 40 osób. Ale trzeba powiedzieć, że następuje tu ciągła rotacja. Są tacy, którzy pojawiają się raz-dwa razy, znajdują pomoc, rozwiązują swoje problemy i już nie powracają. Są też tacy, którzy uczestniczą w spotkaniach korzystając z internetu. Przez wspólnotę przewinęło się w ciągu pięciu lat już kilkaset osób.
Jak ocenia Ksiądz potrzebę istnienia tego rodzaju wspólnot?
- Są w Kościele duszpasterstwa związków niesakramentalnych. Jest wiele miejsc, w których tacy ludzie mogą się spotkać. Tymczasem, kiedy powstawała nasza wspólnota, w całej Polsce północnej nie było wspólnoty dla małżonków w kryzysie. Tak było do 2010 roku. Dlatego właśnie w postanowiliśmy założyć wspólnotę w Bojanie.
Podczas jednego z wykładów Wasi liderzy mówili, że w katolickim małżeństwie zawsze jest Ktoś trzeci…
- To jest główne założenie naszej wspólnoty, zresztą także i samego sakramentu małżeństwa. Działa w nim Pan Bóg. On jest tym, który wspiera i udziela łaski nawet wówczas, kiedy jest trudno.
Więcej informacji o gdańskim ognisku wspólnoty Sychar na stronie: http://gdansk-barbary.sychar.org/