– Doświadczenia podczas tego nabożeństwa były dla mnie tak ważne, że doszedłem do wniosku, iż nie mogę tego przeżycia zatrzymać tylko dla siebie. Postanowiłem tę formę przenieść na Wybrzeże – mówi Kuba Tyrakowski, organizator EDK z Jastrzębiej Góry do Helu.
Pomysł zorganizowania na Wybrzeżu Ekstremalnej Drogi Krzyżowej zrodził się równocześnie w głowach trzech młodych mężczyzn. Jeden jest menedżerem w firmie produkującej elektronikę, drugi prowadzi przedszkole i szkołę „Lokomotywa”. Trzeci, biolog z wykształcenia, jest redaktorem odpowiedzialnym za wywiady w dwóch pismach poświęconych tematyce turystycznej. Wszyscy wspominają, że w realizacji pomysłów mogą liczyć na wsparcie lub uczestnictwo swoich żon. – O EDK dowiedziałem się gdzieś w internecie – opowiada Jacek Zarzycki z Pruszcza. – Od razu mnie to zaintrygowało. Odpuściłem wprawdzie na jakiś czas, ale kiedy myśl powróciła, doszedłem do wniosku, że trzeba to zorganizować u nas – mówi. – Siadłem do mapy. Doszedłem do wniosku, że fajnie byłoby to zrobić nad morzem – relacjonuje. Szlak miał dobrze rozpoznany. Drogę z Pruszcza do Rewy przejechał kilkakrotnie na rowerze. – Na tej trasie przechodzimy z modlitwą przez całe Trójmiasto – podkreśla. Zgłosił się do wikariusza ze swojej parafii. Ze zdumieniem stwierdził, że ks. Piotr Wrzesiński też doskonale zna tę trasę, tyle że z lotu ptaka. Mimo że się tym nie chwali, jego hobby stanowią loty na motolotni. Sam ksiądz bez wahania zgodził się, aby patronować pruszczańskiej inicjatywie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.