Z Wilna do Gdańska. Przyjechała na Litwę, nie znając języka i praktycznie bez pieniędzy. A budynek, w którym miała stworzyć pierwsze w tym kraju hospicjum, był kompletną ruiną. Bez okien i z odpadającym tynkiem.
Poszłam do kościoła. Przy tabernakulum położyłam pieniądze i powiedziałam: „Jezu, jesteś Ty, mamy trzy złote, więc działajmy” – opowiada siostra Michaela Rak ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Od tamtego czasu minęło siedem lat, a prowadzona przez Polkę nowoczesna placówka przyjęła już ponad 2 tys. osób. Jest tylko jeden problem. Litewska Kasa Chorych pokrywa zaledwie 40 proc. działalności hospicjum. Każdego miesiąca brakuje 100 tysięcy złotych. Dlatego siostra Michaela jeździ po Polsce, by jak mówi: „wyżebrać środki na opiekę nad nieuleczalnie chorymi”. Ostatnio zatrzymała się w Gdańsku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.