Trwa burzliwa dyskusja dotycząca połączenia brzegów Motławy. Gdański naukowiec proponuje, by zamiast zwodzonej kładki wybudować podwodny tunel. Co na to władze miasta?
Władze Gdańska od lat zastanawiają się co zrobić, by turyści, ale także mieszkańcy Pomorza zmierzający do gdańskiej mariny, Polskiej Filharmonii Bałtyckiej czy Narodowego Muzeum Morskiego nie musieli pokonywać długiej, liczącej ok. 2 km trasy prowadzącej na Ołowiankę, ale mogli wprost z Długiego Pobrzeża dostać się na wyspę.
Rozwiązaniem ma być zwodzona kładka. Pod koniec 2012 roku miasto rozstrzygnęło międzynarodowy konkurs na projekt architektoniczny przeprawy. Spośród 68 pomysłów pracowni z różnych części świata wybrana została koncepcja projektantów ze Słowenii.
Według projektu, kładka będzie otwierała się i zamykała w czasie nie dłuższym niż 2 minuty, a jej konstrukcja "ma sprawiać wrażenie lekkości i tworzyć jak najmniejszą barierę wizualną w korytarzu widokowym Motławy". Maksymalny koszt przedsięwzięcia to 13 mln zł.
Zwodzona kładka od samego początku budziła kontrowersje. Jej przeciwnicy wskazują, że będzie ona utrudnieniem dla żeglugi, wyłączy nabrzeże przy ul. Wartkiej oraz zakłóci piękno historycznego krajobrazu.
Dlatego Pomorska Rada Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT apeluje do prezydenta o rozważenie alternatywnego rozwiązania. - Nie ma jeszcze oficjalnego pozwolenia na budowę kładki. Jest więc czas, by rozpatrzyć interesujący projekt podwodnego tunelu - mówi Waldemar Zieliński, sekretarz zarządu.
Autorem tej koncepcji jest Marcin Głośkiewicz, specjalista z zakresu technologii offshorowych. Konstrukcja miałaby zostać wykonana z żywicy akrylowej (polimetakrylan metylu) - materiału wykorzystywanego do budowy tzw. rekinariów. W ściany tunelu wbudowane zostałyby instalacje sprężonego powietrza, które zapobiegałyby osadzaniu się na nich mułu.
Po obu stronach tunelu mógłby powstać skansen archeologiczny ukazujący morskie dziedzictwo Gdańska - szczątki statków, barek, zatopionych towarów leżących na dnie. Pośród wraków odbywałyby się pokazy archeologów podwodnych, a całość rozświetlałyby reflektory i lasery. - Aby tunel się sprawdził, powinien oprócz ciągu pieszego mieć dodatkowe funkcje - edukacyjne i rekreacyjne - podkreśla autor projektu.
Tunel miałby też rękawy boczne, wyposażone w komory. - Pełniłyby one funkcję ośrodka szkoleniowo-badawczego dla archeologów i obsługi systemów offshore, czyli konstrukcji morskich. Tunel, wykorzystywany komercyjnie, przynosiłby dochody - wyjaśnia M. Głośkiewicz.
Głębokość Motławy to dziś ok. 4-4,5 m. Tunel na dnie rzeki uniemożliwiłby żeglugę większym jednostkom. - Wizualizacja kładki na Ołowiankę Materiały prasowe Urzędu Miasta Gdańska Najlepszym rozwiązaniem byłoby pogłębienie koryta i umieszczenie tunelu na głębokości 10,5 m - tłumaczy twórca koncepcji. 400-tonowy kadłub tunelu miałby zostać umieszczony na dnie za pomocą pływającego dźwigu.
Wydział Architektury, Urbanistyki i Ochrony Zabytków Urzędu Miejskiego przestudiował przesłaną do magistratu koncepcję gdańskiego naukowca. - Tunel połączony ze skansenem archeologicznym nie ma sensu w brudnych i mętnych wodach Motławy. Widać będzie tylko to, co przylepi się do szyby - uważa Andrzej Duch, dyrektor wydziału. - Poza tym przegłębienie dna o 5 m z zabezpieczeniami przed zamuleniem to rozwiązanie kosztowne i niedające gwarancji skuteczności.
Zarzuty A. Ducha odpiera M. Głośkiewicz: - Na głębokości 10 m panuje zadowalająca widoczność przy użyciu specjalnych lamp, a lekkie osady pojawiające się na tunelu będą skutecznie strącane przez bąbelki sprężonego powietrza.
Autor projektu tunelu twierdzi też, że zaproponowana przez niego koncepcja nie jest dużo droższa. - Nikt nie poinformował o kosztach eksploatacji kładki. Będą nimi płace pracowników obsługi, wysokie opłaty za energię elektryczną i wydatki na remonty jej konstrukcji. Tymczasem tunel sam by na siebie zarabiał - zaznacza.
Pomysł budowy tunelu był już rozważany 10 lat temu. Wówczas został odrzucony. Czy w tym wypadku będzie inaczej?
Więcej na ten temat w 18. numerze "Gościa Gdańskiego" na 3 maja.