Wyścigi smoczych łodzi to widowiskowa konkurencja. Tylko zawodnicy wiedzą, ile poświęcenia, potu i krwi wymaga kilka chwil samego wyścigu.
Już po raz 7. na wodach Motławy 21 maja odbył się wyścig smoczych łodzi trójmiejskich instytucji kultury. W zawodach wzięły udział ekipy Muzeum Archeologicznego, Muzeum II Wojny Światowej, Europejskiego Centrum Solidarności, Muzeum Marynarki Wojennej, Archiwum Państwowego w Gdańsku i Narodowego Muzeum Morskiego. Załogi rywalizowały na trasie Zielony Most - Żuraw.
- Wyścigi smoczych łodzi świetnie integrują zespół i dają nam możliwość spotkania się z kolegami z branży - mówi Brygida Sonnack z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Aktualizacja: Wygrała po raz czwarty ekipa Narodowego Muzeum Morskiego. Jak podkreślali zawodnicy, w tych zmaganiach liczy się nie tylko siła i trening fizyczny ale też wspólny rytm.
Na dziobie tradycyjnej smoczej łodzi umieszczona jest drewniana głowa smoka, a na rufie - ogon. Kadłub jest wymalowany w smoczą łuskę. Standardowa łódź ma 12 metrów i mieści 22 członków załogi. Jedna osoba jest sternikiem - stoi na rufie i za pomocą długiego wiosła nadaje kierunek łodzi, a jedna doboszem - siedzi na dziobie przodem do załogi i podaje rytm wiosłowania.
Spośród wielu legend o smoczych łodzi najbardziej znana jest ta o chińskich rybakach, którzy, bijąc w bębny, chcieli uratować przed głodnymi rybami poetę-samobójcę. Na pamiątkę bezskutecznej akcji ratunkowej każdego roku urządzane są wyścigi smoczych łodzi.
W Polsce smocze łodzie wystartowały pierwszy raz w 1997 r. W Gdańsku zorganizowano pierwsze polskie zawody z udziałem 7 osad z Niemiec i jednej z Polski, która popłynęła w pożyczonej niemieckiej łodzi. Rok później powstał pierwszy polski klub pływania na łodziach smoczych "Wiking". W 1999 r. zawody, już na swoim własnym sprzęcie, wygrali Polacy.