- Matka Boża jest wzorem prostego zawierzenia Bogu, które sprawia, że człowiek staje się mieszkaniem Trójcy Świętej - mówił 30 maja podczas Mszy św. przy kościele Trzech Krzyży ks. prof. Jan Perszon.
Od modlitwy na kalwaryjskich dróżkach rozpoczęły się obchody Odpustu Morskiego, który co roku gromadzi w Wejherowie tysiące pielgrzymów z północnej części Kaszub. Wieczornej Mszy św. w wigilię uroczystości przewodniczył ks. Jan Perszon.
Kaznodzieja w homilii ukazał życie człowieka jako nieustanną pielgrzymkę, która jest drogą prowadzącą człowieka do całkowitego spełnienia. - „Stworzyłeś nas, Boże, dla Siebie, przeto niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie, o Panie” - kapłan cytował słowa św. Augustyna. - Tegośmy się dzisiaj uczyli, idąc z daleka, albo tylko od godz. 14 do teraz, modląc się na wejherowskich górach - podkreślał.
Ks. Perszon zaznaczał, że każdy zdrowy umysłowo człowiek w swoim życiu kieruje się pragnieniem prawdy.
Opierając się na słowach św. Jana Pawła II, zawartych w bulli Incarnationis mysterium, przypominał, że w człowieku zakodowane są potencja i dynamizm, który popycha go ku odkrywaniu świata. - To wychodzenie „ponad” i „poza”, które jest nieodłączną cechą człowieka, dotyczy naszego umysłu - zaznaczał kapłan. - Nasza wola lgnie do dobra. Począwszy od dóbr materialnych, aż po dobro jedyne, najwyższe, prawdziwe i absolutne - mówił ks. Perszon. Dodał jednak, że pragnienia człowieka nigdy nie znajdą pełnego nasycenia w świecie doczesnym. W tym kontekście nazwał człowieka „pielgrzymem absolutu”. - Nie znajdziemy go w świecie, który jest na zewnątrz, ani nawet w miłości, przyjaźni, dobroci i pełnej zaufania relacji z drugim człowiekiem - stwierdził.
- Jesteśmy na tym świecie w pozycji pielgrzyma. Człowieka, który jest w drodze. Chrześcijanin idzie przez wiraże, trudy, niebezpieczeństwa życia, ale idzie w Chrystusie. I pozostaje wewnętrznie wolny, nawet w niedoli, cierpieniu i zgryzocie. A kiedy krzyż wydaje się za ciężki, potrzeba, żeby pielgrzym dał działać Panu Bogu - podkreślał kaznodzieja. - Kiedy otworzę się na niego, wówczas przychodzi moc i łaska. Wtedy dzieją się cuda - dodał kapłan.
- Jestem tutaj co roku - mówi mieszkająca na Nordzie pani Anna. - To tradycja, którą wyniosłam z rodzinnego domu. Na odpust Trójcy Świętej zawsze pielgrzymowaliśmy całą rodziną. Dzisiaj, kiedy moi rodzice już nie żyją, próbuję uczyć tego swoich dzieci - dodaje.