- To, co zrobił Lech Wałęsa podczas "Nocnej zmiany", czyli niekonstytucyjnego, niedemokratycznego i bezprawnego zamachu stanu, było działaniem wrogim wobec interesu państwa polskiego. Ta decyzja wystawia mu jak najgorsze świadectwo - mówi Wojciech Podjacki, przewodniczący Ligii Obrony Suwerenności, organizator pikiety.
Tradycyjnie 3 czerwca przed willą Lecha Wałęsy w Gdańsku-Oliwie odbyła się manifestacja, która ma przypominać "o czarnej karcie w dziejach rządzącego Polską układu politycznego".
- Każda rocznica wyborów czerwcowych z 1989 roku odbywa się w cieniu innego wydarzenia, ochrzczonego w naszej historii mianem "Nocnej zmiany". 4 czerwca 1992 roku wyłoniony przy Okrągłym Stole establishment, w obliczu lustracji, skompromitował się, odsuwając od władzy rząd Jana Olszewskiego. Jest to haniebna data w historii III RP i przeszłości Lecha Wałęsy - wyjaśnia W. Podjacki.
W pikiecie uczestniczyli także zwolennicy Pawła Kukiza. - Nasz protest jest antysystemowy. Jesteśmy tutaj, aby przypomnieć wszystkim o "Nocnej zmianie", która była wyrazem strachu elit przed lustracją, dezubekizacją, dekomunizacją. Gdyby te procesy zostały przeprowadzone należycie, kondycja naszego kraju, zarówno w sferze gospodarczej, jak i politycznej, byłaby dzisiaj dużo lepsza - uważa Jarosław.
Zdaniem W. Podjackiego, coroczne spotkania przed willą Wałęsy przynoszą "wymierny efekt, widoczny choćby w ostatnich wyborach prezydenckich". - Wybór Andrzeja Dudy i doskonały wynik Pawła Kukiza to wyraźny wyłom w układzie zamkniętym, którym rządzą kolesie, postkomuniści, dawni styropianowi kombatanci. Bez zaangażowania środowisk patriotycznych, antysystemowych, które przedstawiają prawdę niewygodną dla establishmentu, zmiana nie byłaby możliwa - podkreśla przewodniczący LOS. - Najbliższe wybory parlamentarne są dla nas ogromną szansą. Najwyższy czas definitywnie skończyć z układem zamkniętym.