Rajd historyczny. Z mapą i kompasem przedzierają się przez leśne ostępy. Choć ciążą im plecaki, poruszają się bezszelestnie. Nie chcą wpaść w zasadzkę zastawioną przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa...
Dlatego z przodu i z tyłu oddziału maszerują zwiadowcy, którzy wyłapują każdy najmniejszy sygnał zwiastujący niebezpieczeństwo. Po wielogodzinnym marszu w strugach deszczu w końcu docierają do wsi. W butach chlupocze woda. Są głodni i zziębnięci. Marzą o kubku ciepłej herbaty. A przed nimi najtrudniejsze zadanie – znalezienie noclegu. Dlatego pukają od drzwi do drzwi i proszą choćby o kawałek podłogi. Jeśli nie przekonają do siebie miejscowych, noc spędzą... pod gołym niebem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.