- Osobiście ich podziwiam. Mają tyle energii, pomimo kilometrów, które dzisiaj przeszliśmy - mówi pani Beata, oglądając mecz piłki nożnej pomiędzy pielgrzymami a drużyną z Szymbarka.
Pani Beata po raz 10. uczestniczy w Kaszubskiej Pieszej Pielgrzymce. Skąd w niej taki zapał? – Sam nie wiem. Noszę w sobie taką potrzebę bycia tutaj, z tymi ludźmi, mimo trudów - wyjaśnia. Wczoraj pielgrzymom "stuknęła" pierwsza "setka".
- Ten trzeci dzień jest zawsze najgorszy, ale dzisiaj - jak widać - humory i energia dopisują - śmieje się i pokazuje na śmiałków, którzy z zapałem pokonują ponadprogramowe kilometry, grając w piłkę nożną.
Na boisko, znajdujące się na skraju miejscowości, przybywają pielgrzymi w charakterystycznych żółtych chustach i płaszczach przeciwdeszczowych. Pogoda pątników nie rozpieszcza. - Dzisiaj trochę nas zmoczyło, ale nie jest źle - mówi pani Beata. Oprócz pielgrzymów na ławkach, które służą za trybuny, zobaczyć można mieszkańców miejscowości.
Bo mecz w Szymbaku to już tradycja. W tym roku nie przeszkodziła zawodnikom nawet śliska murawa. - Pielgrzymka kaszubska najlepsza jest! - słychać doping współpielgrzymów.
Wieczór pełen sportowych wrażeń pielgrzymi zakończyli Apelem Jasnogórskim.