Ubrani w pianki pływackie i kamizelki ratunkowe Stopniowo oddalają się od brzegu. Po ok. 500 m zaczynają płynąć, a przed nimi widać tylko wodę. Powoli opadają z sił. Wierzą, że zaraz znowu poczują grunt pod nogami, choć nic na to nie wskazuje...
Już po raz piętnasty 22 sierpnia „śledzie” z całej Polski zjechały na Pomorze, by wziąć udział w wyjątkowym wydarzeniu. – Uczestnicy „Marszu Śledzia”, pokonując 12-kilometrową trasę, przeszli... przez morze w poprzek Zatoki Puckiej, od Kuźnicy na Półwyspie Helskim do Rewy koło Gdyni – wyjaśnia dr Radosław Tyślewicz, pomysłodawca i główny organizator. To jedyna tego typu inicjatywa na świecie. Wszystko zaczęło się w 2002 roku. – Płynąłem wówczas szybką, odkrytą łodzią z Pucka do Gdyni. Tamtego dnia była ogromna ulewa i wiał silny wiatr, więc niewiele widziałem. Nie trafiłem w tzw. głębinkę, która pozwala na swobodne przepłynięcie tego odcinka, i wylądowałem na jakimś nieznanym lądzie na środku Bałtyku. Razem z kolegami – ratownikami wodnymi – postanowiłem sprawdzić, czy możliwe jest przejście w poprzek Zatoki Puckiej przez tzw. Rybitwią Mieliznę. Strach był, bo robiliśmy to jako pierwsi. Ale się udało – wspomina R. Tyślewicz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.