Pułapka na lemingi

Pisałem kolejny artykuł. Włączony telewizor wydawał się żyć własnym życiem. Kątem oka zobaczyłem w nim człowieka, który stojąc na dachu swojego domu próbował skoczyć na ogromną piłkę. Nie trafił, ponieważ była zbyt daleko. Połamał kręgosłup.

ks. Rafał Starkowicz

|

GOSC.PL

dodane 25.08.2015 17:43
0

Filmik, który przedstawiał znany brytyjski prezenter miał zapewne być śmieszny. Z telewizora dobiegały odgłosy sztucznie generowanego śmiechu. Po karku przeszły mi jednak zimne ciarki. Tego rodzaju wyczyny kojarzyły mi się zwykle z ludźmi będącymi w stanie zamroczenia. Internet jednak roi się od podobnych scenek, w których biorą udział ludzie zupełnie trzeźwi. Tacy, którzy obejrzawszy film o Supermanie, uwierzyli, ze też potrafią latać. Wbrew ogólnemu trendowi zupełnie nie śmieszy mnie ich głupota. Jedyną reakcją na jaką mnie w tej sytuacji stać, jest poczucie grozy.

Współczesny człowiek jest zmęczony rzeczywistością. Ona po prostu często nas przytłacza. Snujemy marzenia: co by było… Jeżeli odpowiadamy na ten stan jedynie westchnieniami w stylu Tewje mleczarza z musicalu „Skrzypek na dachu”, pół biedy. Gorzej, gdy człowiek znika z realnego świata, aby realizować wizje rodem z second life. Jeszcze gorzej, gdy próbuje, choćby na jakiś czas żyć tak, jakby był kimś zupełnie innym. Gdy próbuje pozbyć się swojego świata, jak niepotrzebnego balastu.

Kilka lat temu rozmawiałem z pielęgniarkami, które z dezaprobatą mówiły o dorosłych ludziach podrzucających swoich niedołężnych rodziców do szpitala, żeby np. nie przeszkadzali w godnym(!) przeżyciu świąt. Bo wiadomo. Przyjadą znajomi, może szef z pracy, a starszy człowiek bywa przecież często nieobliczalny i do tego taki nieestetyczny. Innym razem po prostu dlatego, że chcieli spędzić czas świąt nowocześnie, na nartach, albo gdzieś w słonecznych tropikach. Te same pielęgniarki mówiły, że podobne rzeczy, choć rzadziej, zdarzają się na oddziałach dziecięcych. Z pewną zadumą więc przeczytałem informację, że oto w moim mieście powstało… całodobowe przedszkole, w którym dziecko pozostawić można nie tylko na noc, ale nawet na dłuższy czas. Na pierwszy rzut oka idea może wydawać się i słuszna. Wyobraźmy sobie sytuację: młoda rodzina w obcym mieście. A tu nagle rodzice muszą wyjechać na delegację. Wiadomo. O dobrze płatną pracę u nas trudno. Więc trzeba ją szanować. A człowiek powinien być zdolny do kompromisu.

Znajomy psycholog skwitował sprawę krótko. „Wydaje się, że trudno będzie odrobić straty, które spowodować może takie rozstanie z rodzicami związane z pozostawieniem dziecka w całodobowej placówce. To wygenerować może ogromne zmiany w psychice.”

A ja pomyślałem sobie o tym, co zrobią w tej sytuacji przysłowiowe lemingi. Przecież to dla nich nie lada okazja, by w takim przedszkolu pozostawić dziecko, a samemu, bez zobowiązań udać się na wymarzone wakacje. „No dobrze. Może jest to i jakaś metoda” - pomyślałem cytatem zaczerpniętym z komisarza Haberka, postaci ze znanej polskiej komedii. Można pójść nawet dalej. Stworzyć placówkę świadczącą usługi kompleksowe. Taki dom opieki dla osób starszych, połączony z całodobowym przedszkolem i hotelem dla zwierząt. Najlepiej gdzieś w pobliżu lotniska. Można tam wejść, zostawić, co niepotrzebne i fru na wakacje.

Tyle, że wakacje zawsze kiedyś się kończą. I wówczas trzeba wrócić do rzeczywistości. Jeżeli jeszcze będzie do czego.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..