O współczesnym Kościele, studentach i działaniach Duszpasterstwa Akademickiego z o. Maciejem Okońskim OP, duszpasterzem gdańskiej „Górki” rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Czy w tym prowadzeniu jest miejsce na ludzką wolność?
Wolność, oczywiście, ale wolność prawdziwa, a nie „róbta co chceta”, bo to rozwala. Prowadzi do obojętności, braku sensu, załamania. Trzeba pokazywać kierunek. To podobnie jak w treningu sportowym. Zaczyna się od rzeczy małych, prostych, ale wskazuje kierunek, w którym idziemy, cel który chcemy osiągnąć.
W jaki sposób to prowadzenie dokonuje się w Duszpasterstwie Akademickim?
To co dostrzegam jako znak czasu, to odkrycie maryjności. Zakon dominikański to nie tylko rozum, ale głębokie zaprzyjaźnienie się z Matką Boga-Człowieka. Bóg wchodzi w konkretną historię, konkretnej Kobiety, która odpowiada pozytywnie na Jego propozycję. Choć po ludzku jest ona niezrozumiała. To niezwykły przykład, który pozwala odpowiedzieć sobie na pytanie „o co w tym życiu chodzi”. Myślę, że odkrycie maryjności jest niezwykle potrzebne młodym. Spotkanie z osobami z historii zbawienia ma otworzyć na spotkanie z Panem Bogiem. Matka Boża jest tu postacią kluczową. Ona nie tylko przynosi odpowiedzi na intelektualne pytania. To nie jest chodząca głowa, ale także serce Matki, które zawsze zrozumie. Jeżeli młode pokolenie odkryje, że ma Matkę, która wysłucha, zrozumie, przytuli, czasem też powie trudne słowa, to jesteśmy w domu. Wtedy młodzi otworzą się na wiarę.
Jakie działania podejmowane są w ramach duszpasterstwa w gdańskiej „Górce”?
Wszystko zaczyna się od przyprowadzenia ludzi na Mszę św. Na niedzielnej Mszy św. śpiewa u nas schola. Całą oprawa przygotowywana jest przez studentów. Kazanie skierowane jest do ludzi w ich wieku. To miejsce wyciszenia i spotkania z Panem Bogiem. Później, w tygodniu odbywają się różne spotkania. Zawsze jednak zaczynają się od liturgii: adoracji, Mszy albo nieszporów. Raz jest to katecheza, innym razem lectio divina… tak jest od poniedziałku do czwartku. Piątek jest luźnym dniem. Wychodzimy wówczas na jakieś wydarzenia kulturalne. Do kina czy teatru… Raz w miesiącu idziemy na wspólny wypad. Odbywają się też wyjazdy integracyjne na początku roku akademickiego, na Sylwestra i na majówkę. Dodatkowo raz w roku są rekolekcje wyjazdowe. Trzy razy odbywają się też rekolekcje w kościele: „na dobry początek” w październiku, potem na Wielki Post i Zesłanie Ducha Świętego. Dominikański model duszpasterstw polega na codziennych spotkaniach. Ponieważ na wszystkie nie da się przyjść, uczy to także sztuki wybierania. To daje możliwość wzrostu.
Czy w tej formacji jest miejsce dla patriotyzmu?
Osobiście uważam, że to jest bardzo ważne. To, że żyjemy w konkretnym społeczeństwie, że tutaj się rodzimy, oddychamy tym powietrzem i historią narodu, jest bardzo ważne dla wiary. Pan Jezus też wcielił się w konkretnego człowieka. Izraelczyka żyjącego w konkretnej rzeczywistości. Wiary nie da się oderwać od narodowości i ojczyzny. Ona dokonuje się w określonym kontekście. Kosmopolityczna wiara nie istnieje.
Jak patrzy Ojciec na przyszłość Kościoła?
Jestem pełen nadziei. Żyjemy w Bożej rzeczywistości, a nie w rzeczywistości, którą zawładnęły media i logika tego świata. Pan Bóg nad tym wszystkim czuwa. Uważam, że Kościół się ostanie. Wiem to z Ewangelii. Jeżeli my: księża, duszpasterze, katecheci będziemy wierzący, to młodzież też będzie wierząca. Jak będą prorocy i święci, to będzie także żywy Kościół. Jeżeli jednak przestajemy żyć wiarą, ludzie będą się odwracać. Nie ma tu jednak miejsca na załamanie. Jan Paweł II podkreślał, że każdy uczeń Chrystusa musi spotkać się z doświadczaniem swojej słabości i zgorszenia. I musi przez to doświadczenie przejść. Jak święty Piotr, który upadł, ale powstał, bo uwierzył, że Zbawiciel chce jego szczęścia, że odpuszcza mu grzechy. To doświadczenie u każdego z wierzących dokonuje się w inny sposób. Jednak nawet zmniejszenie liczby chrześcijan na Zachodzie, które może wydawać się nieszczęściem, jest okazją do składania świadectwa wiary i przyznawania się do Jezusa.